Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Proszęmnieposłuchać…
Kobietaobrzuciłagoudręczonymspojrzeniem.
Jużdośćpanpowiedział.Proszęwięcejniczegonie
mówić.Terazchcęiśćdomojegomężaicóreczki.
Pomogępani.
DoktorJanowiczszedłzAnną,podtrzymującpod
ramię.Nawetniepróbowałjejzagadywać.Wiedział,
żepacjentkipotakiejdiagnoziepotrzebująchwilidla
siebie.
OdprowadzępaniąBorekdosalizaoferowała
pielęgniarka,któraakuratprzechodziła.
Poradzęsobie,paniWandziu.Dziękujęodpowiedział.
Pielęgniarkizzaciekawieniemprzyglądałysiętemu
młodemulekarzowi,którynaoddziałwprowadziłcałkiem
nowezwyczaje.Lubiłygo,boszanowałkażdego
pracownika.Witałsięzarównozkolegamipofachu,jak
izsalowymi.Dopacjentówteżmiałinnepodejścieniż
resztalekarzy,byłpoprostuzaskakującootwarty
izaangażowany.
„Miniemuporoku”mówiły,kiedyzaczynał
rezydenturę.„Miniemupodwóch”wróżyłyrokpóźniej.
Jemujednaknieminęłoiposześciu.Nadalbyłuprzejmy
idlawspółpracowników,idlapacjentów.Innilekarze
podśmiewalisięzniego,aczasaminawetszydzili.Nie
przejmowałsiętymzbytnio,tylkonadalbyłuprzejmym
człowiekiemwbiałymkitlu.
KiedydoktorJanowiczwprowadziłAnnędosali,
taponowniesięrozpłakała.Wojciechnatychmiastodłożył
Julkędoniemowlęcegołóżeczka.
Ocochodzi?
Annapokręciłagłowąiusiadłanałóżku.Ukryłatwarz