Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jeślifacetnosieleganckoprzystrzyżonegowąsa,
tomusibyć,żesiętakwyrażę,kompletny.Innego
wyjścianiema.Nadodatektamtenznałsięnaśpiewie,
ato,kochanakuzyneczko,najlepszarekomendacja.Tak
czyowak–Alicjapowróciładotematu–tenpanAndrzej
mówił,żemaszolbrzymipotencjał.Wspominałprzecież
osopraniekoloraturowym.
–Dawneczasy–skwitowałaAnna.
–Dawne,niedawne,aletakbyło.Tożywesreberko
talentmazapewnepotobieimamnadzieję,
żeześpiewemteżuniejbędziedobrze.
–Naśpiewjeszczezawcześnie–odparłaRegina.
–Jasne,żezawcześnie,aletrzebabyćczujnym,żeby
niczegonieprzeoczyć.
Powigiliizmęczeni,aleszczęśliwiwrócilidomieszkania.
Wojtekczuł,żezaczynawsiąkaćwrodzinęAnny,żecoraz
częściejodbierająbardziejjakswojąniż„nabytą”.
Zresztą,jejrodzinastałasięmupoprostubliższa.Jego
własnabyławpewnymsensienieobecna.Rodzicejakoś
nigdyniewybaczylimurozwodu,tego,żeodepchnął
swojąpierwszążonę.Uważali,żedladobrarodziny
powiniensięugiąćiwybaczyćjejzdradę.LubiliAnnę,
cieszylisięzJulki,alewobecniegozachowywalisiętak,
jakbystracilisercedlawłasnegosyna.
–Maszwspaniałąrodzinę–powiedział,gdyJulkajuż
usnęła,aonizasiedlidowieczornejherbaty.–Atwoi
rodzicesąkapitalni.
Tewieczorneherbatkistałysięponiekądichtradycją.