Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
oszukał.Jeździłsamochodemoniebolepszymniżja,więcnapewno
niepróbowałbymnieoszukiwaćnakilkubutelkach.Pozatymraz
najakiśczassypiałamznim,więcterazzachowałamsięconajmniej
jakupierdliwaparanoiczka.Naprawdęjestemidiotką.
–Samtopakowałeś?–zapytałamwkońcu,odgarniającgrzywkę.
–Tak–mruknął.
–Uzupełnijciestojak,resztadopiwnicy–zarządziłamizwróciłam
siędoBartka:–Mogłeśodrazupowiedzieć,dałabymsobiespokój
ztymsprawdzaniem.
–Przestańsiętłumaczyć,niemógłbymsięnaciebiegniewać,
bowyglądaszcholernieseksownie,gdyodzywasięwtobieszefowa.
Jesteśtakaskupiona,marszczyszczołoiprzygryzaszwargę,gdycoś
cisięniezgadza.–Roześmiałsię.–Tojakbędzieztąkolacją?
–Przyjedźpomnieodwudziestejpierwszej–odpowiedziałam
pośpiesznie.
–Oczywiście,dyliżansbędzienapaniączekałoumówionej
godzinie.–Puściłdomnieokoichwilępotemjużgoniebyło.
Bartekbyłprzystojnymbrunetemoszerokichramionachiciemnych
oczach.Podobałmisię,bojegoogromnaposturaprzypominała
miIgora…
Odkądgopoznałam,prorokowałam,żezmojegoprzyjacielabędzie
kiedyświelkifacet.Itakimsięstał.Uwielbiałamwtulaćsięwjego
szerokieramiona.Apotemzamieniłamjenainne.Itedrugie
zniszczyłymijedyniekawałżycia.
***
Kolacja,takjaksięspodziewałam,miałasięodbyćwjego
kawalerce.Ibyłapojęciemczystoumownym.Taknaprawdęchodziło
tylkooseksiwiedziałamotymdoskonale.Znaleźliśmysię
wmieszkaniu,októrymniemiałapojęciajegożonaiktórepewnie
odwiedzałomnóstwokobiet.Nieobchodziłomnietoanitrochę.Ani
żona,aniteinne.Barteknależałdomężczyzn,októrychzapomniałam
zarazpowyjściuzichłóżka.Nawetniemyślałamonim,gdysię
kochaliśmy.Zamykałamwtedyoczyiwyobrażałamsobie,żejego
naprężoneramionanależądoIgora.
–Naprawdęjesteśgłodna?–zapytałBartekzmysłowymgłosem,gdy
znaleźliśmysięwpokojuiprzytuliłmnie.
–Oszalałeś?Jestemwłaścicielkąrestauracji.Codzienniemuszęjeść
więcej,niżpowinnam.–Zachichotałam.