Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
II.SPOTKANIE.
Któżbytemuwierzył?
Brodystuknęłyosięinoswnosuderzył.
Bezimienny.
Natemtomiejscu,októremtylkocomówiłem,wgodzinę
pozwadzieukazałosiędwienaprzeciwsiebieidąceosoby.Jednąbył
człowiekpodeszływbajowejwęgierceiczapcezuszami,zlaską
wręku,zgarbionyjakbyniósłciężarjaki,wbótachzesztylpami,
ichustkągrubokołoszyipodwiązaną.Najegotwarzywszystkie
cierpieniastarościpiętnapokładły:brwimiałsiweiopuszczone,oczki
małe,otoczonesmarszczkami,noswychudłyitępozakończony,usta
sinie,policzkizapadłe,awłosyopuszczonenaczoło.Pomimo
powolnegokrokuischyleniagłowy,niebyłooknapodrodze,
wktórebyzsatyrycznymstaregorozpustnikaniezajrzałwzrokiem.
Suchyjegokaszelmusiałbydźmieszkańcomtegomiasteczkaznajomy,
boumykali,posłyszawszygo,odokien.Zdrugiejstronyśredniego
wiekumęszczyzna,szedłpatrzącuważniebardzopodnogi,abysię
błotemnieobryzgać,przeskakiwałmałekałużeistaranniesuche
miejscawybierał.Postawajegozasługiwałanatrochęuwagibył
toczłowieksuchywsobie,alenatwarzyrumiany,rysytwarzymiał
grubeitwarde,oczyjegozdawałysięjednemwejrzeniemobejmować
wszystko,ustawznosiłysięirozszerzałycochwila,nosmiałspory,
anawierzchniejwardzenosiłwymuskanywąsik.Ceratowaczapka
okrywałamugłowę,niezatrzymującjednakżedługichkręconych
włosowopadających,nakołnierzodpłaszcza;byłwsurducie
kratkowanymmerynosempodszytym,apliuszowykołnierzzakrywał
muczęśćtwarzy.Jasnyjakiśkolormigałnapodszewcehiszpańskiego
ciasnegopłaszcza,ananogachutrzymywałysiękaloszeprzestronne
iniezgrabne.Tacytobylidwajwspomnieni,przeciwsobiepostępujący
ludzie,ażejedenpatrzyłwokna,adrugipodnogi;niespostrzeglisię
wcale,jaknastąpiłkrytycznydlaobydwóchkarambol.Stuknęlisię
głowamiibrzuchami,cofnęlisięnaparękroków,starszyzrobiłminę
złośliwąizagniewaną,amłódszynawpółsięśmiejąc,wpół
ubolewającstanąłwryty.
Alejakżebotomożnaniepatrzyćprzedsiebie.
CzyżPanniemaszoczu.
Radziłbymmuuczyćsięchodzić.