Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
—DokądPanie?
—Tomniejsza,niechtylkobędąkoniegotowe.
—Wnetidę—tomówiącnasadziłJerzyczapkęnauszyiwyszedł.
Spuściłzanimdrzwinazamekmłodzieniec,pochodziłjeszczewzdłuż
iwszerzpopokoju,zdjąłpokrowieczzapylonejtoaletyipostawił
jąprzedsobą.Wnętrzetegoschowaniapełnembyłopapierów
irulonów,którewłaścicielprzeliczyłstarannieinabokodłożył,
awziąwszypóźniejpapierjakiśprzeczytałgo,spuściłgłowęnapiersi,
westchnąłparęrazyiszczęśliwieusnął.
Gdysięwgodzinęobudziłiprzetarłoczy,napróżnoszukałrulonów
zpieniędzmi,któreprzednimleżały,byłyonedoostatniego
sprzątnione,ijedentylkopapier,łzamiprzezsenwylanemizmoczony
pozostałmuwrękujeszcze—drzwibyłyotwarteiwiatrzimny
świszczałpokątach.Przepadłemkrzyknąłrozpaczającyirzuciłbłędny
wzrokposprzętachiposobie.Tyjedenzakładzieczułości
rodzicielskiej,pozostałeśminaświecie.Nicnieumiem,żadnegonie
mamsposobudożycia!cóżpocznę?
—Pojedziemy!krzyknąłJerzywedrzwiach,ależboikonikiibryka
przestronna,możnabędziespaćprzezdrogę.
—Dajmipokój!odpowiedziałponuroPuszyński,skradziono
mipieniądze.
—Kiedy?zapytałprzelęknionysługa.
—Tylkoco?
—WielkienieszczęścieodpowiedziałJerzyniechętnie,czy
niemógłbymiPanmoichzasługwypłacić,jestemterazwciężkiej
potrzebie.
—Niemamanigrosza.
—Jaotoniepytam,zuchwalerzekłsługa,proszęmizapłacić
—albo—alecóżtoulichaporozrzucanotupoziemi,jakieśpaczki
ciężkie.Pięć,sześć,dziesięć,awieleichbyło.
—Piętnaście.
—Dwanaście,trzynaście,czternaście,tomusząbydźpieniądze?
zapytałJerzypochwiliuradowanegopana—alegdzieżtosiępodział
tenpiętnasty?Tu,niema—tu,niema,zginął,musiałsięgdzieś
potoczyć.
—Zatoczyłsiędotwojejkieszeniłajdaku!zimnoleczsurowo
odpowiedziałPuszyński.
—AlejakiżPanraptusowy,abyco,toiłaje—poczciwemu
człowiekowipożartowaćniemożna,tożjaoddam—otojest.Ateraz
trzebaponozapakowaćrzeczy,idalejwdrogę.Odetchnąłem,rzekł