Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
XII.DWIEGWIAZDY.
Swiecigwiazdkawschodnia!
Mickiewicz.
Ryszarddalekorozumnieyszy,niżsądzono,boledwieujrzałowe
cudowdzięków,tylkocoopisane,drapnąłwnogi,comiałsiły.
—Benignazjednązeswoichprzyjaciółekpośpieszyłazanimnagórę,
aLukrecyatakokropniesposponowanasiedziałazuczuciemgodności
nakrześle,gorzkoprzygryzającusta.TowarzyszkapannyBenigny,
byłabardzoprzystojnapanienka,którąojciec,PanExaktor,zwałprzez
skróceniezMalwiny—Malinką;awszyscychłopcychętniezgadzali
sięnatentakstosownyprzydomek.Spodziewamsię,żeczytelnik
przystoynątwarzyczkę,ładneoczy,nosekiusta,samsobiewmyśli
opisze,jabowiemodmalowaćjejniemyślę;będącmocnoprzekonany;
iżłatwieyodkrywaćwady,jakwdziękiprzyzwoicieoddaćiocenić.
DwatetrzpiotywpadłydopokojuRyszarda,którysiedziałukomina
ispoglądałnaniebogwiazdamiusiane.Skrzypnieniedrzwiprzerwało
mu,świeżousnutąnićmyśli,spójrzałizobaczyłsiostręiMalwinę
—Niewiemcosięwówczasznimdziało,aletotylkopostrzeżono,
żezgwiazdyulubionej,naprzybyłąpięknośćpodniósłoczy.
Długopoglądałon,nanią;a—skromnapanienkaspuściłaoczy,
Benisiazaśzdawałasięradośnienatopoglądać.Milczeniepanowało
ciągle,isiostraspartaostółzarzuconyksiążkami,patrzyła
naobłąkanegobrata.WstałnareściezadumanyRyszard,postąpił
kuMalwinie,wziąłjązarękęiścisnąłwmilczeniu.
—Siostro!rzekłpotem,patrzotomojażona,inszeynadniąmieć
niechcę.Wjejoczachbłyszczytensampromykświatła,cowtey
gwiaździe,jąlepiejbymnawetkochał,niżmojągwiazdkę,iznią
razem,ojakżechętnieuleciałbymwprzestrzenieświatów.
—UśmiechnęłasięBenisia,aMalinkaprzestraszona,chciałaswąrękę
zuściśnieńjeybratawydobyć.
—Chceszuciekać!ponurowymówiłRyszard:takprędko!tylko
comsięzobaczył,tylkocomuczuł,żeciękocham,atyśjużunikać
odemniezaczęła!Jeślijesteśmojągwiazdką,bądźjejpodobna,ona
nigdynieuciekaodemnie—cowieczórmilemisięuśmiecha,
aty—Chciałdaleymówić,alejużnikogoniebyło.
—Benisiu!poczekaj,mówiłaMalwina,poczekajcóścipowiem.—
—Cóż?