Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
iozachodziesłońca.Totrochętak,jakbymbyłznowu
wświątynimojejmatki.
Gdybyniezimna,ponurakraina,nieobecność
możnychPartholonuihordyskrzydlatychdzieci,
tomożemógłbyśtaksięczućzauważyłaBrighid.
CuchulainnrzuciłŁowczynibukłakipodniósłswoją
pelerynę.
Właśnie.Idącdodrzwi,zatrzymałsięprzednią.
Cieszęsię,żetujesteś,Brighid.
Ijateż,Cu.Jateż.
Długi,niski,prostokątnybudynek,któryBrighid
pomyłkowowzięłazaschronieniedlazwierząt,kiedy
zkrawędziwąwozuprzyglądałasięosadzie,był
wrzeczywistościwspólnymdomemspotkańi,jak
tłumaczyłjejCu,służyłhybrydomzaWielkąSalę.Kyna
zaprowadziłaichtam,tańczącipodskakując,poczym
zprzepraszającymuśmiechemiobietnicą,żeusiądzie
bliskonichprzyposiłku,podbiegładojednej
zgromadekczekającychdzieci.
ChociażCuchulainnuprzedziłBrighidoichliczbie,
Łowczynizaskoczyłasamąsiebie,gapiącsięnanie
niczymniedoświadczoneźrebię.Cóżzachmara!
Skrzydlatedziecibyływszędzie.Wyglądałototak,jakby
całaosadazebrałasięprzeddługimzabudowaniem
wluźnymkręgu.Dzieciarniazbierałasięwgrupy,
każdaotaczaładorosłego,któryztroskąrozmawiał
znimiipilnowałspokoju.Słońcejużniemalginęło
zaodległym,zachodnimhoryzontem,nieustającywiatr
zrobiłsięizimniejszy,ibardziejprzenikliwy,aleani
jednozdzieciniezapłakałoanisięnieskarżyło.Nie
rozbiegłysięwkołobezładnie,wsposóbtypowydla
młodych.Poprostustałyicierpliwieczekały.Nawet
najmniejszeznich,zcieniutkimiskrzydłamiiwielkimi,
jasnymioczami,byłyspokojne.Oczywiście,żeotwarcie
przyglądałysięBrighid.Agdynapotkałaspojrzenie