Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mariannazaczujneokodałasąsiadcekilkakawałków
mydła,cojużdojrzałoimożnajebyłozabraćdomiasta,
imieszankęziołowąnatrawienie,bojejmążmiał
bo​le​snewzdę​cia.
Zostałasama.Niepokójoto,ktojejszuka,stępiła
dobrawiadomość,żemożeudasięjejznaleźć
dziewczynędopracy.MożetaOlarzeczywiściesięnada?
Zajęłasiępracą.Włączyłaradiomruczałocicho
jakieśsmętnemelodie,aleprzynajmniejbyłonamiastką
czyjejśobecności.Pakowałazioła,mydła,układała
wszystkowkartonachidrewnianychskrzynkach
pojabłkach.Jakmiłojejtubyło,jakdobrze,żemiałaswój
Wygon,zdalaodmiastaitamtychspraw.Zawszemiała
do​kądwró​cić.
Wniedzielęwstałaniecopóźniej,postanowiłasię
trochępowylegiwaćwłóżku.Zwyklezrywałasię
wcześnie,byzrobićśniadaniedlawszystkich,boNadzisię
niechciało,amatkaniepowinnasięnadwerężać.
Poranneobowiązkibyłyzatemgłównienajejgłowie.Nie
narzekała,lubiłasiękrzątaćpokuchni,wprzeciwieństwie
doNadzi,którawciążwolaładostaćgotowe.Niemiałajej
córkazmysłuanidokucharzenia,anidoniańczeniaBasi.
Wpracysięsprawdzała,aleinstynktumacierzyńskiego
niemiałazawiele.Naszczęścieudałosię,Basiabyłapod
dobrąopieką,bostrachpomyśleć,cobysiędziało,gdyby
siedziałasamawdomunaSołtyskiej,podczasgdymatka
za​ła​twia​łabyja​kieśswojesprawy.
Czasemsięotospierały,jednakzwiekiemMarianna
nauczyłasięodpuszczać.Niechsobiecórkaukładażycie,
jakchce.RomanszPrzemkiemchybajużcałkiem
wyparowałjejzgłowy,choćpodejrzewała,żeschodząsię
irozstają,aleostatecznieniewytrzymatochybapróby
czasu.Tenzwiązekniemiałsensuiprzyszłości.Może
córkaznaj​dzieso​biewresz​cieja​kie​gośfaj​negochło​paka?