Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ob​rączki.Niechciałajed​nakdo​py​ty​wać.
Dobrzetuuciebie.Takswojsko...jakzawsze...
za​cząłnie​śmiało.
Dziękuję.Umnienicsięniezmieniło.Teraz,odstanu
wo​jen​nego,miesz​kamywszyst​kienaPar​ko​wym.
Jakto?Dla​czego?
Jakośłatwiejnamweczteryprzetrwaćzawieruchę.
Nietrzebapalićwpiecu,mamazawszecośugotuje,
Basiachodzitamdoszkoły.Noimożemywszystkiebyć
przymamie.Widać,żeznamiczujesięlepiejsłowa
jakbysamepo​pły​nęły.
Opowiadałajeszczechwilęoobecnymżyciu,żałując,
żeTadeuszwidziwtejwyblakłejpodomce,zlekko
przetłuszczonymiwłosami,pewniezezmęczeniem
natwa​rzy.
Acouciebie?spytaławreszcie.Przeniosłananiego
wzrok,pa​trzyłnaniądziw​niesmutno.
Nicsięniezmie​ni​łaś...za​czął.
Dzię​kuję,alechybatoniejestprawda.
Ależjest.Wiesz,żemówię,comyślę,icowidzę.Wieś
cisłuży.
Zbyłagobladymuśmiechem.Wciążnierozumiała,
pocoprzy​je​chał.
Notoczemuzawdzięczamwizytę?Nielubiła
takichniepewności,niewypowiedzianychów.Musiał
miećja​kiśpo​wód,dlaktó​regosięzja​wił.
Szu​ka​łemcię.
Tojużwiem.
Martwiłemsię,jakzacząłsiętenstanwojenny.Tobył
dlanaswszystkichszok.Mójojciecbardzowszystko
przeżywa.Boisię,żewybuchnieprawdziwawojna.