Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Naprawdę?Omniesięniepokoiłeś?Dlaczego?
spytała,udając,żesiędziwi,odetchnęłajednakzulgą,
bojużwie​działa,żetoononiądo​py​ty​wał.
Czymożemyporozmawiać?Poczęstujeszmnie
her​batą?
Trochęjużpóźno,kładłamsięspać,tylkoakurat
wy​łą​czyliprądiszu​ka​łamświecy...
Przepraszamzanajścieotakiejporze,alezeszło
miwtymBaranowie.Kolegapoprosił,bymzostał
nakolacji,niewypadałoodmówić.Zostałemwięcijakoś
takczaszle​ciał.
Wejdźrzekłazlekkimociąganiemnastawięwodę.
Spaławizbiekuchennej,takzwanejparadnejwogóle
nieogrzewała.Ogieńpodpłytąjeszczebuzował,
niedawnodołożyładopieca,wodawniebieskimczajniku
zagotowałasiębardzoszybko.Zalałalekkozwietrzałe
wiórkiwrzątkiem,alepokrótkimnamyślepokruszyła
kwiatyru​miankuiza​kryłana​parspodecz​kiem.
Zaniosłakubkidostołu,postawiłanakolorowej
ceracie.Tadeuszsiedziałnadrewnianymkrześlejeszcze
zczasówStasi.Usiadłanaprzeciwko,pochwiliwstała
iposzłapomiód.Stałwszafce,skrystalizowanyitwardy,
tobyłyjakieśnędzneresztki.Zapomniałazupełnieonim,
niezabrałagodoMrągowa,aprzecieżbysięprzydał
wtymin​fek​cyj​nymse​zo​nie.
Rozgrzejsię.Oczymchceszzemnąrozmawiać?
za​py​tała.
Tadeuszpopatrzyłnanią.Zauważyła,żeprzybyło
mukilkazmarszczekwokółoczuisiwychwłosów.Schudł.
Miałnasobienowysweterzowczejwełny,wnorweski
wzór,napewnoniekupionywzwykłymsklepie.
Popatrzyłanaprawądłoń,aleniezauważyłananiej