Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rasputina,przygryzającwargę.Miałemochotępołożyćdłońnajej
kształtnymtyłeczku.
–Czegosięnapijecie?–spytałem.
–Dlamniemojito–stwierdziłakobieta.Usiadłanakanapie
izałożyłanogęnanogęwwysokiejszpilce.Puściłamioczko.
SpojrzałemnaMachępytająco.
–Dlamnietosamo.
Uniosłembrwi,alenieskomentowałemjegowyboru.
NapisałemSMS-adoJoannyzzamówieniem.Powszystkim
dodałem,żenowadziewczynamazostaćzemnąidzisiejszego
wieczorujestzwolnionazinnychobowiązków.
–Couciebie?–spytałMachakurtuazyjnie.Zgrywałmojego
najlepszegoprzyjaciela,chciałmisięwyraźniepodlizać.Niebyłem
miłosierny,jeślichodziodługi.Anicierpliwy.Facetwiedział,żejego
dnisąpoliczone,atedesperackiewysiłkiprzypominałychwytaniesię
brzytwyzeświadomością,żetonie.Jednakchybadziśwypadłjego
szczęśliwydzień,bomiałemnienajgorszyhumor.
Zganiłemsięzato.Namyślotamtejdziewczynierobiłemsię
podekscytowany,alerozumiałem,żetocośzłudnego.Pewnieokaże
siękolejnądziwką,którazprzyjemnościąmisięodda.Odejdzie
zbanknotamizapaskiemspódnicy.Niebędziestanowićżadnego
wyzwania,apotemjejtwarzznikniewmorzuinnych.Zapomnęoniej
górazadwatygodnie.Aledzisiajsięzabawię.Sambyłemzdziwiony,
bomyślałem,żemamdośćseksunanajbliższemiesiące.Trzygorące
laskizapewniałymipierwszeorgazmy,jeszczezanimotworzyłem
oczy.
–Dorzeczy–burknąłem,odpalającpapierosa.
–Naszsynsiężeni–oznajmiłMacharadosnymtonem,jednak
przyostatniejsylabiegłosmusięzałamał.–Wpadniesznawesele?
Westchnąłem.Wiedziałem,żechcemnieudobruchać.