Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Kiedywysiadła,rozejrzałasiępoperonieByłwielki,leczzaniedba-
nyDworzecoddawnaniebyłremontowany,boześcianzłaziłafarba,
ażadnazpłytekpodłogowychnieuchowałasięprzedrozbiciemLu-
dzimożnabyłopoliczyćnapalcachjednejrękiNagleEwęprzeszedł
dreszcz,leczniebyłtodreszczstrachu–raczejpodekscytowania
wprzeczuciunadchodzącychzmianNiktniepędził,niktjejniepo-
pychał,niktniewykrzykiwałwulgarnychsłów,coczęstozdarzałosię
nadworcachwWarszawiePoczułapewnośćsiebieZlekkimuśmie-
chemnaustachudałasięnaposzukiwaniepostojutaksówekNie-
trudnobyłogoznaleźćprzeddworcemPodeszładopierwszejtary-
fy,zakierownicąktórejsiedziałwychudzonymężczyzna
–Dokądpanisobieżyczy?–zapytałochrypłymgłosempalacza
–DoPogorzewa
–Naprawdętakdaleko?Towyjdzieokołostówy
–Wporządku–skwitowałaspokojnie
–DawnonikttamniekursowałPaniwodwiedzinydokrewnych?
–dopytywałtaksówkarz,patrzącnaniąwlusterku
–NiezupełnieBędętamterazmieszkać–wyjaśniła
–Jestpanipewna?TodziurazabitadechamiOddawnaniktnowy
siętamniewprowadził,ludziestamtąduciekają
EwapotaknęłaruchemgłowyNiemiałaochotywchodzićwdys-
kusjęzobcymmężczyznąnatematjejżyciowychplanówTenrów-
nieżniepodejmowałwięcejpróbkonwersacjiResztatrasyprzebie-
gławmilczeniu
Zaoknemsamochoduroztaczałsięsielankowy,wiejskikrajobraz
Lasy,wktórychdrzewapyszniłysięnowymi,zieloniutkimiliśćmiPola,
pokryteszczecinązielonychjeszczezbóżiłąki,naktórychwypasałysię
krowyWoddalicojakiśczaspojawiałsięniewielkidomek,oczywiście
otoczonystodołamiiwielkimigarażaminatraktoryczyinnemaszyny
|
13
|