Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jeszczekilkakrokówiwreszciewyłaniamsięzgęstejroślinności.
Nachyleniegwałtownierośnie,amojestopyidąprzedsiebieszybciej,
niżbymchciała.Potykamsięinerwowomachamrękami.Zatrzymuję
sięnasamymdole.Czubkibutówmampokrytebłotnistympiaskiem.
Słyszęśmiechipodnoszęgłowę.Rhettprzeskakujenadpłytkim
strumieniemikierujesiędopotoku.Toonzaśmiałsięzmojego
potknięcia.Terazjużmnieignoruje.
Kusimnie,żebygospytać,dlaczegoidzieodtejstrony,ale
domyślamsię,żepewniecośknuje.Wlesiestoichata,wktórej
zawszelatemrobimyimprezy.
Muszęuważniesięrozglądaćiwypatrywaćprzedmiotów,które
mogłybynamniespaść,gdyotworzędrzwi.Jakrównieżsprawdzić
toaletę.Niechciałabympaśćofiarążadnegozkawałówpodobnych
dotych,jakiezrobiliczwartoklasiściwzeszłymroku.
PuszczamRhettaprzedsiebieiidęzanim.Gdybyktośzobaczyłnas
idącychwtymsamymkierunkuwodstępietrzechmetrów,pewnie
bysięzdziwił.Założęsię,żewyglądamjakjednazjegowielbicielek.
Dziewczynyzanimszaleją,bomapieniądzeiładnąbuzięniestety
gorzejzosobowością.
Rhettoglądasięprzezramięiponowniewybuchaśmiechem.
Momentalnietracęcierpliwość.
Czegochcesz?
Niczego.
Jegouśmiechniemógłbybyćbardziejfałszywy,nawetgdybysię
starał.Rzucamiprzebiegłespojrzenie,ajegociemneoczybłyszczątak
samojakgwiazdynadnami.Niemawnimnicładnegojesttylko
wielkieegoichęćwtrącaniasięwżycieinnychludzi.
Zaciskamzębytakmocno,żezarazmipękną.Rhettpotworniemnie
wkurza,zwłaszczaodzeszłegoroku,kiedyrozpuściłplotkę,
żeściągałamodniegonasprawdzianie.Sprawaszybkosięwyjaśniła,
gdynauczycielzobaczył,żenaszeodpowiedzikompletnieróżne,ale
itaksięwystraszyłam.Takieoskarżeniapotrafiądługosięciągnąć
zaczłowiekiem.
Właśniewtedydotarłodomnie,doczegojestwstaniesięposunąć,
żebyzapewnićsobierozrywkę.Wcześniejraczejmnieignorował.
Odjegozmiannastrojudostajębólugłowy.Przeszliśmydługądrogę
odprzyjaźni,przezobojętność,dowrogości.Terazchciałabym,żeby
poprostuzostawiłmniewspokoju.
Idź.Napewnojużniemożeszsiędoczekać,nampowiesz,jakie
wyzwaniawymyśliłeś,żebynachwilęzapomniećoswoim