Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
4.Olsztyn,1967
Przystolepanowałagrobowacisza.Błażejbyłwściekły,Ludwik
wystraszony,aGabrysiapochlipywała.
–Uspokójsię,Gabrysiu,przeszliśmywżyciugorszerzeczy.
–Położyłdłońnajejramieniu,alezdjęłająztakimobrzydzeniem,
jakbyusiadłnajejcielejakiśpaskudnyrobal.
–Zaharowujeszsię,jateżsobiewszystkiegoodmawiam,żebynasi
synowiesięwykształciliimielilepiejniżmy,atenszczyl…–Znowu
zaczęłapłakać.
–Posłuchaj,pojadędoWarszawyiwyciągnęgoodtejwywłoki,
nawetgdybymmiałmuobićgębę–stanowczooznajmiłBłażej.
–Przecieżzadwamiesiącesesjaegzaminacyjna,aonzrobiłcoś
takiego.–Gabrielazałamywałaręce.
Ludwikzerkałnakażdegozrodziców,miałpobladłątwarzidrżały
muusta.Zapewnezastanawiałsię,czypostąpiłsłusznie,informując
matkęowybrykachswojegobrata.OtóżKonstantyzakochałsię
wponadtrzydziestoletniejurzędniczce,przeprowadziłsiędoniej
iprzestałchodzićnazajęcia.Miałzamiarzrezygnowaćzestudiów
naUniwersytecieWarszawskimidołączyćdopodejrzanejgrupy
nihilistów,którzyzbuntowalisiępozamknięciuKuronia
iModzelewskiegoorazkontynuowaliliterackibuntpoataku
nasygnatariuszysłynnegoListu34.Przyłączeniedobuntownikówbyło
jednakbardziejzrozumiałedlaLudwikaniżzamiarporzucenia
studiów.Dlategopostanowiłporozmawiaćotymzmatką,pókijeszcze
trwałrokakademickiibyłaszansa,żeKostekpowrócinauczelnię,
nadrobikilkutygodniowezaległościizaliczysemestr.Matkaodrazu
zadzwoniładoojca,tennatychmiastwziąłurlopiprzybyłdoOlsztyna,
aterazdebatowali,cozrobićdalej.
–Powiedziałem,Gabrysiu,pojadędoniego.Ajeśliniczegonie
wskóram,niedostaniejużodnasanigrosza.
–Ontłumaczy,żeprzeszedłdoopozycji.Chcewalczyćozdobycze
październikapięćdziesiątegoszóstego.TakjaksygnatariuszeListu
34.Ktotowidział,żebyprześladowaćtakichludzi,jakKisielewski,
Jastrun,Słonimski,Jasienica,KotarbińskiczyCat-Mackiewicz?
–LudwikpróbowałbronićdecyzjiKostka.Niechciał,byrodzice
ażtakbardzozłościlisięnabrata,ajedynieprzemówili
mudorozsądku,bynierzucałstudiów.
–Wielkiemico!Aczegosięspodziewali?Zwłaszczagdysprawa