Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
2.Damaszek,Syria,1967
Szładługim,ciemnymizatęchłymkorytarzemhotelowym,
bywkońcustanąćprzedodrapanyminiebieskimidrzwiami.
PrzyleciaładoDamaszkukilkadniwcześniej,niżzamierzała,
odpuszczającsobienawetkoncertRollingStonesówwWarszawie,ale
nieżałowałategoaniprzezchwilę.Niemiaładylematów,takjak
wówczas,gdywzrokiemwystraszonegozwierzęciaspoglądaławoczy
SzymkowiWielopolskiemu,byodnaleźćwnichiskierkęczułości.
Zapukałanieśmiało,alejużpochwiliusłyszaładźwięk
przekręcanegoklucza.
–Dzieńdobry.–Usłyszałagłos,zaktórymtakbardzotęskniła.
Przymknęłapowieki,aleniezdążyłaodpowiedzieć,bozostała
wciągniętadopokoju,apotemobsypanapocałunkami.
–Jużniemogłemsiędoczekać–wysapałMateuszRosiński,wciąż
przytulającNelędosiebie.
–Jateż.Tyleczasu…
–Toniemożedłużejtaktrwać,bozwariuję–szepnął.
–Cowięcproponujesz?–Uśmiechnęłasię.–Chcesz,żebymczekała
naciebiewJerozolimieczyTelAwiwie,umierajączestrachuinudząc
sięjakmops?Kochanie,wiesz,żetoniedlamnie…
–Wiem–westchnął.–Poprostuczasamitaksobiemarzę,żetutaj
jestbezpieczniealbowyjeżdżamyrazemdoLondynuitamwijemy
sobiegniazdko.
–Tojestjakiśpomysł,Dawidzie.Tylkocomytambędziemyrobić?
–jęknęła.
WciążnazywałaMateuszajegożydowskimimienieminie
zamierzałategozmieniać,chociażnapoczątku,gdyzwypiekami
natwarzyopowiadałaNadiiorodzącymsięmiędzynimiuczuciu,
tarobiławielkieoczyipytała:„Kto?JakiDawid,ulicha?”.
Kilkaminutpóźniejtulilisiędosiebiekompletnienadzy
wobskurnympokojuhotelowym,znajdującymsięwubogiejdzielnicy
Damaszku.Byćmożefakt,żewidywalisiętakrzadko,sprawiał,
iżNeliwydawałosię,jakbyrobilitoporazpierwszywżyciu.
Mateuszbyłpierwszymmężczyzną,jakiegomiaławłóżku.Czekała
ztymnaczłowieka,któregopokochała–SzymkaWielopolskiego.
Izapewnektóregośpięknegodniazłamałabysięiniezważającnajego
ślubnąobrączkę,rzuciłabymusięwramiona.Nawetrozmowazjego
żonąniepowstrzymałabyjej,byzostaćkochankąSzymka.Rozumiała