Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
coonjej.Niemógłzrozumieć,dlaczegobyłatakauparta,jeśliwidział,
żewciążjejnanimzależy.
Nie,kochanie.Mamdobrzepłatnąrobotę,tutajtylebymnie
zarobił,asamapowiedziałaś,żetrzebanamchłopcówwykształcić.
Napewno?zapytała,patrzącnaniegoroziskrzonymwzrokiem,
bochybadotykBłażejaprzywołałwjejgłowieczasy,gdykochalisię
niemalbezprzerwy.
Będędalejspałnapolówce.Błażejznowuzacząłintensywniebić
sięwpierś.
Żebytylkochłopcysięniedowiedzieliszepnęła.
Chodźtudomnie,docholery,iprzestańgadaćgłupoty.Tonasi
synowie,właśniewtakisposóbzostalipoczęci.Błażejpostanowił
skończyćteidiotycznepodchody.
Oddawałapocałunkiżarliwieinaprawdęuwierzył,żeprzeztencały
czasniemiałainnegomężczyzny.Zwłaszczagdyzaczęlisiękochać
nastolewdużympokoju,niedotarłszynawetdołóżka.
Aletonicnieznaczy,prawda?sapała,wciążprzyciągającjego
biodradoswoich.
Nic,kompletniejęknął.
No,bojacięniekocham,rozumiesz?
Rozumiem,rozumiemmruknął.
Właściwienierozumiał.Gabrysiazachowywałasięnieracjonalnie.
Nierozwodziłasięznim,aleniechciała,bywróciłdodomu.Kochała
sięznimjakkiedyś,alewciążpowtarzała,żegoniekochainiewróci
doniego.Niemiałpojęcia,cobyłoprawdą,acokłamstwem.Miotała
sięprzeztylelat,codlaniegostanowiłoprawdziwąmęczarnię.Być
możegdybybyłakonsekwentna,onjużpowolizapominałbyoich
małżeństwieimógłbyułożyćsobieżycienanowo.Zapewneżadnej
kobietyniepokochałbytakjakGabrysi,alejadałbydomoweobiady,
niemusiałbysamcerowaćsobieskarpet,aconocmógłbyprzytulaćsię
dociepłegokobiecegociała.
Niepamiętał,ilerazysiękochalitegowieczoru.Naziemię
sprowadziłichdopierodźwiękprzekręcanegowzamkuklucza.Ludwik
wracałzimprezystudenckiejinależałoudawać,żemiędzynim
aGabrysiąnickompletnieniezaszło.Wydałomusiętoconajmniej
zabawne,boniemielipowodu,bysięukrywać,ajednakGabrysia
wbłyskawicznymtempieprzerzuciłapoduszkęikocnapolówkę
inakazałamusiętampołożyć.KiedywięcLudwikzajrzałdopokoju,
ujrzałtensamwidok,cozwyklerodzicespaliosobnoicicho
pochrapywali.Tymrazemjednakudawali,żeśpią,bogdytylko