Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Podniósłsięzzastołu,przyktórymsiedziałzkilkomainnymi
dziennikarzami,iwyszedłdoholu.
Czytutajsamifaceci?zapytałacicho.
Nie,odczasudoczasuplącząsiętutakiedwie.JednazMoskwy,
drugazBerlinaWschodniego.brzydkiejaknieszczęście,więc
będzieszgwiazdąpowiedziałrówniecichoRadek.
Niewydurniajsię,mammężainiewgłowiemiamory.Zresztą
pokilkudniachspędzonychtutajwniczymniebędęprzypominała
siebieprychnęła.
Gdybyśjednakpoczułasięsamotna…Bo,wiesz,ogólniejesteś
okropnaizastanawiamsię,czytonieprzezbrakseksualnychdoznań
zacząłkolejnyrazRadek,aleprzerwałamu.
Mójrycerzu,czywramachpozyskaniapewnychwzględów
umnie,mógłbyśmizanieśćtenplecakdomojegopokoju?Jest
nasamejgórze.
Szczęściara!Tampojedynczepokoje,jamuszęmieszkać
zczteremafacetamiwtakiejklitce,żeciąglechodzęniewyspany.
Jedenchrapiejakparowóz,drugiemuokrutnieśmierdząstopy…Chyba
wHòamająlepiej…mruknął.
Gdybyśmnieniepodrywał,zaprosiłabymciędosiebie.Nie
chrapięistopyminieśmierdzą,chociażwtymklimacieniemogę
ręczyć,żezakilkadniniezaczną.Uśmiechnęłasięikolejnyraz
otarłapotzczoła.
Przyjaciółkotymojajedynanaświeciecałym,jeślipozwolisz
miusiebiespać,jestemgotówzłożyćcinatychmiastprzysięgę,żenie
będęrobiłżadnychnumerów.Zresztąposiedzisztukilkadni
izrozumiesz,wtymmiejsculibidozanikacałkowicie.
Wyszczerzyłsię.
PokoikbyłdusznyiNadiaodnosiławrażenie,żejesttutajjeszcze
bardziejgorąconiżnadole.Możedlategokażdy,ktoprzebywał
wpensjonacie,uciekałdosalkirestauracyjnej,botammożnabyło
chociażzrobićprzeciąg.Niebyłojednaktakciasno,jaksię
spodziewałaiwieczoremdołączyłdoniejRadek,moszczącsobie
legowiskonapodłodze.Byłojejwszystkojedno,bopadłajaknieżywa,
mającnadzieję,żeladadzieńprzywykniedozmianystrefyczasowej
ibędziewciągudniawmiaręprzytomna.Przedsnemzdążyłajedynie
pomyślećoswojejnieznośnejcóreczceicudownymmężu,dlaktórych
dzieńdopierosiękończył,gdytymczasemuniejpanowałajużgłęboka
noc.