Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zaznaczonemiejsce.ZmierzającaobokIseultpowtórzyłajejruchy.
Wtedywąsacz–bezwątpieniaprzywódca–podniósłswojąkuszę.
–Stać!
Safizatrzymałasięposłusznie,wyrównującjednocześniejak
największąilośćkamyków.
–Onga?–powiedziała,cowarythuańskimoznaczało„tak”.
Wkońcu,skoromiałybyćwieśniaczkami,równiedobrzemogłybybyć
wieśniaczkamizagranicznymi.
–Mówiciepodalmocku?–zapytałprzywódca,spoglądającnaSafi,
następnieprzeniósłwzroknaIseult,któraniezdarniezatrzymałasię
przyprzyjaciółce.
–Mymówić.Mały.–Byłatozdecydowanienajgorszapróba
komunikowaniasięzarythuańskimakcentemwwykonaniuIseult,jaką
Safikiedykolwieksłyszała.
–Mamy…kłopoty?–Safiuniosłaręcewuległymgeście.–
MytylkoidziemydoVeñazy.
GdyIseultzakasłałanerwowo,Safiyamiałaochotęjąudusić.Nic
dziwnego,żetowłaśnieIsprzejmowałarolękieszonkowca,Safimiała
skupiaćnasobiecałąuwagę,bojejprzyjaciółkabyłabeznadziejną
aktorką.
–Potrzebujemymiejskiegouzdrowiciela–powiedziałapośpiesznie
Safi,zanimIseultzdołałabyzebraćsięnakolejnyudawanyatak
kaszlu.–Onaprawdopodobniemadżumę.Naszamatkanatoumarła
iteżtakstraszliwiekaszlałapodkoniecżycia.Wszędziebyłotyle
krwi…
–Dżumę?–przerwałjejstrażnik.
–Och,tak.–Safiskinęłaporozumiewawczo.–Mojasiostrajest
bardzochora.
Iseultznowuzakaszlała,aletymrazemtakprzekonująco,żeSafi
najpierwsięwzdrygnęła,apotemobjęłasiostrę.
–Tak,tak,potrzebujeszuzdrowiciela.Chodź,zarazsiętobązajmę.
Strażnikodwróciłsiędomężczyznikrzyknął:
–Wracaćdoszeregu!Kontynuowaćmarsz!
Żwirzazgrzytał,rozbrzmiałodgłoskroków.Dziewczynyruszyły
przedsiebie,mijającstrażników.Żadenznichnajwyraźniejniebył
zainteresowanydżumąwieśniaczki.
Gdymijałyczarnypowóz,jegodrzwinaglesięotworzyły.Odziany
wszkarłatneszaty,pomarszczonynatwarzystarymężczyznawychylił
sięnazewnątrz.Wyglądałgroźnie.
ByłtoprzywódcaZłotejGildii,człowiekoimieniuYotiluzzi,