Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Znaleźlisięwniewielkim,słonecznympokoju.Szpakowatyzasiadł
zaminiaturowymstolikiem.Zwiesiłgłowęimilczał.Wydawałosię,
żezapadłwsen.Henrykspytał:
Topan…?
Tamtenskinąłgłową.
NauczycielemniebędęostrzegłgoHenryk.
Dlaczego?
Niemogę.Nienadajęsię.Dzieci,rodzice,nie,nie,tylkonieto.
Niemusipanuczyć.Trzebazrobićszkolnictwo.Wszystko
wproszku.Dzieci…
ZgodaprzerwałmuHenrykniechsięucząwszystkich
mądrości.Alebezemnie.
Więcco?
Leśnictwo.
MamyNiemców.Dobrzesięspisują.Ale…Pełnomocnikwziął
zestolikakartkę.Jaksiępannazywa?
Koenig.HenrykKoenig.
Koenig?powtórzyłtamten.
Widzipanwtymcośdziwnego?
Nie,dlaczego.Szpakowatyzapisał.Niechsiępandowie
zatydzień.
Zatydzieńbędęszukałszczęściagdzieindziej.Niemógłby
mipanwypisaćjakiejśparyspodni?
Niepotrafipansobiewykombinować?
Niemamochoty.
Niedysponujęodzieżą.PełnomocnikzmierzyłHenryka
wzrokiem.Zemniebędązamałe.
Cholera,przecieżnictakiegoniechcę!Potrzebnemiportki
irobotawlesie,towszystko.
Wszystkopowtórzyłszpakowaty.Piekielniepan