Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Znaleźlisięwniewielkim,słonecznympokoju.Szpakowatyzasiadł
zaminiaturowymstolikiem.Zwiesiłgłowęimilczał.Wydawałosię,
żezapadłwsen.Henrykspytał:
–Topan…?
Tamtenskinąłgłową.
–Nauczycielemniebędę–ostrzegłgoHenryk.
–Dlaczego?
–Niemogę.Nienadajęsię.Dzieci,rodzice,nie,nie,tylkonieto.
–Niemusipanuczyć.Trzebazrobićszkolnictwo.Wszystko
wproszku.Dzieci…
–Zgoda–przerwałmuHenryk–niechsięucząwszystkich
mądrości.Alebezemnie.
–Więcco?
–Leśnictwo.
–MamyNiemców.Dobrzesięspisują.Ale…–Pełnomocnikwziął
zestolikakartkę.–Jaksiępannazywa?
–Koenig.HenrykKoenig.
–Koenig?–powtórzyłtamten.
–Widzipanwtymcośdziwnego?
–Nie,dlaczego.–Szpakowatyzapisał.–Niechsiępandowie
zatydzień.
–Zatydzieńbędęszukałszczęściagdzieindziej.Niemógłby
mipanwypisaćjakiejśparyspodni?
–Niepotrafipansobiewykombinować?
–Niemamochoty.
–Niedysponujęodzieżą.–PełnomocnikzmierzyłHenryka
wzrokiem.–Zemniebędązamałe.
–Cholera,przecieżnictakiegoniechcę!Potrzebnemiportki
irobotawlesie,towszystko.
–Wszystko–powtórzyłszpakowaty.–Piekielniepan