Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wiedziałemwtedy,żejeszczejakąśgodzinę,więczostałopół,
jakwmordęstrzelił-mechaniksplunąłtakniefortunnie,
żelepkamaź,bliskakoloremsmarowiwalającemusiędo-
okoła,spadłanaczubekjegobuta.-Czegorżysz?-warknął
napomocnika.
Tenprzygryzłwargęiodwróciłgłowę,nicniemówiąc.
Chłopakniepowiedziałjeszczeanisłowa,odkądMikazja-
wiłsięwwarsztacietrzygodzinytemuigotówbyłsięzałożyć
ogrubepieniądze,żealbojestniemową,albosynemgbu-
ra.Naostatniąmyśluśmiechnąłsiępodnosem.Tak,obaj
mężczyźnipasowalidosiebiewręczidealnie.
*
Nieminęłonawetpółgodziny,odkądtrójkaniby-turystów
dotarładoujęciawodypitnejdlaSzklarskiejPoręby,znajdu-
jącegosiętużprzyczarnymszlaku,gdystojącanaczatach
kobieta,wyposażonawmałynoktowizor,podniosłaalarm.
-Ktośsięzbliża-szepnęładominiaturowegomikrofonu
ukrytegowrękawie.-Chłopakzplecakiem,wyglądana20,
może25lat.
-Dalekojest?-spytałpierwszyzmężczyzn.
-80metrów,jeszczemnieniezauważył.
-Zdejmijgogleizajmijgonachwilę.
Kobietazdjęłanoktowizor,ściągnęłakurtkęizawinęła
wnieurządzenie,poczympakunekschowałazapniemdrze-
wa.Odpięłazamekpolaratak,abyuwydatnićdekolt.Gdy
nieznajomyzbliżyłsięna15metrów,krzyknęłaprzeraźliwie,
omiatającgosnopemświatłasilnejlatarki.
-Alemniepanprzestraszył!-powiedziałapochwili,szyb-
koigłębokooddychając.
-Przepraszam.Copaniturobisamaotejporze?-zapytał,
podchodzącbliżej.
-Skręciłamnogęwkostce-skrzywiłasięznacząco.-Ko-
legaposzedłpopomoc-pokazałarękąwstronęSzklarskiej
10