Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dowymwewsionazwieSuszki,podczasgdydwajszemrani
mechanicymęczylisięprzynaprawiezniszczonegozawie-
szenia.
Mikabyłprojektantemmostówiztegopowoduczęsto
idużojeździłpokraju.TymrazemwracałzPiechowic
podJeleniąGórą,gdzietrwałgeneralnyremontmostuna
rzeceKamiennej,któryosobiścienadzorował.Latapracy
wzawodzienauczyłygo,żebudowlańcomniemożnaufać
ijeślisięchce,żebycośbyłozrobionedobrze,tonajlepiej
zrobićtoosobiście.Oczywiściesamniebyłwstanieukła-
daćzbrojeniaczywylewaćbetonu,mógłzatorobotnikom
patrzećnaręce.Niedarzyligozatozbytniąsympatią,ale
nietakiebyłojegozadanie,bygolubiano.Miałbyćefek-
tywnyibył.
PokontrakciewPiechowicachplanowałodejśćzfirmy,
wktórejprzepracowałjużpięćlat.Oddawnamarzyłoza-
łożeniuwłasnegobiuraprojektowego.Miał32lata,ogrom-
wiedzęzzakresubudowymostówjaknatakmłodywiek
iprzekonanie,żesobieporadzi.Cóżbyłochciećwięcej?
-Długojeszcze?-spytałpodenerwowanyMika,patrząc
niecierpliwienazegarek.
-Pytałpanotosamopółgodzinytemu-burknąłtenme-
chanik,któregoMikajużnasamympoczątkuochrzciłmia-
nemgbura.Normalniepotaknieuprzejmympotraktowaniu
jakwtymwarsztacie(napytanie,czynaprawiąmuwóz,
usłyszałwiązankę,odktórejmogłyzwiędnąćuszy)poszu-
kałbyinnego.Alenietymrazem.Popierwsze,miałwogó-
leszczęście,żewtejzapadłejdziurzeudałomusięznaleźć
kogokolwiekznającegosięnamechanicesamochodowej.
Podrugie,ztegocozobaczył,zaglądającpodsamochód,za-
wieszeniebyłowtakfatalnymstanie,żekołowkażdejchwili
mogłosięurwać,awtedyniepozostałobymunicinnegojak
wezwaćpomocdrogową,narażającsięnasporekoszty.-Po-
9