Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
musiałemchodzićzhipisamidoTowarzystwaPrzyjaźnianinajogę,
czytaćmaszynopisuoduchowościodmamyRadzia,żebyzrozumieć.
Onsięcałyczasdziwował,rozdziawiałustajakdzieciak,bozobaczył
życiewnajtwardszymrealuekonomicznym.Realucyfr,który(wciąż
wtowierzę)pozwalanaobiektywnezmierzeniesięzeświatem,jest
najbliżejzerwaniazasłonymai,zbliżasiędoprawdy.Nie,żemarksizm
czyjakiśliberalizm;poprostukonkretliczb!Gorszyniżmedytacja,ale
lepszyniżtoartystycznepitolenie,napewno.
Temechanizmy,czarnonabiałym,wyświetlająsię,gdypoznajemy
Kocia,zarazzrana.Araczejkołopołudnia,bospaliśmydługo,
odsypialiśmy,conie?Obudziłemsię,pamiętamjakdziś,zlanypotem,
kompletniemokry.Otworzyłemoknoizarazzamknąłem,skwarzrobił
sięniedowytrzymania;hałas,smródwaliłdośrodkapokoju,choć
wDelhiniebyłosmogutakiegostrasznegojakteraz.Myciewodą
zwiadrailepiejsięczuję,alepićsięchceokrutnie,bojęsiętknąć
wodęciurkającązkranu.Przedamebąmnieostrzegano.Unas
salmonella,awIndiachamebachorobynarodowe,żetakpowiem.
Radiudaje,żejeszcześpi,boisięotworzyćoczyzasłonięteblond
grzywką.
Wychodzęzpokojujakzkapsułydekompresyjnej,izarazjeden
zpomagierówpyta:„Czaj?Tea?”.Kiwamgłową,odchodzi,długonie
wraca.Niemamlokalnejwaluty,tychrupii,dolaraminiechcępłacić,
niejestempewien,ilewartajestherbata.Apićsięchce.Staję
wdrzwiachRelaxu,rozglądamsię:wokółpełnoludzi,rowerowych
riksz,starychsamochodów,żadnychnowychautnieto,codziś.Oj,
Indiesięzmieniły!
Nastraganachbyłomniejkolorowoniżteraz,ludzienabiało,jasno
ubrani,aleitakwrażeniechaosu.Wielkarzekażyciapłynie
wwąwoziemiędzydomami,podchodzidomniekobietazdzieckiem
naręku.„Mister,money?”,wyciągarękę.JestemzeSzczecina,
azostajęmisteremibogaczem.
Nicniedałemimożetymteżodrazuściągnąłemzłąkarmę?
Zawracamdośrodka,gdziejestbezpiecznie,żebrakównie
wpuszczają.Otwierająsiędrzwido„biura”Kumara,wychodziMarek,