Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
icorazwięcejmilicjipojawiałosięnaStarymMieście,
wokolicachnaszegodomu.Ogarniałmniecorazwiększy
strachiczułam,żezaczniesiędziaćcośniedobrego.
Któregośrazurozeszłasięwieśćostarciachmilicji
zsolidarnościowcamiiotym,żepobitoRulewskiego.
Wtedypowiedziałammojejmamie,żeplanujęwyjechać.
Powiedziałatylkotyle,żeniebierzeodpowiedzialności
zadziecko.„Musiciezabraćzesobą”,powiedziała.Nie
dałasięprzekonać,żechcemywyjechać,wykorzystując
urlop,tylkonaparętygodni.Jedyne,cobraliśmypod
uwagę,tozaczepićsięnajakiśczasizarobićparęgroszy.
Alenieprzekonałamjej,więctrzebabyłowyrobić
paszportdlacórki.Mążzacierałręcezradości,bowyjazd
zcałąrodzinąwtamtychczasachbyłprawieniemożliwy.
Aledlamnieniebyłosprawyniedozałatwienia.Pokilku
miesiącachmiałampaszport.Kiedypokazałam
gorodzinieipowiedziałam,żeterazmożemywyjeżdżać,
dotarłodomnie,żewłaśniemówięoopuszczeniumojego
kraju,moichbliskich,mojejBydgoszczy,żebędęmusiała
przerwaćstudiakosmetyczne,porzucićpracę,która
dawałamitylesatysfakcji.Mójmążwłożyłwielewysiłku,
abyprzekonaćmniedopozostaniawkraju.Podługich
dyskusjachpostanowiliśmywyjechaćtylkonadłuższy
urlopirozejrzećsię,coijak.
Pozostałonamjużtylkozdobyciewizy.Pojechaliśmy
więcobojedoWarszawy.Wynajęliśmypokójwhotelu,
którybyłbliskoambasadyniemieckiej,bowiedzieliśmy,
żeniezałatwimytegowciągujednegodnia.Nie
przypuszczaliśmyjednak,żezajmienamtotrzydni.
Gdyzobaczyłamogonekstojącyprzedbudynkiem
ambasady,ogarnęłomnieprzerażenie.Miałamdość
widokukolejekrozciągającychsięprzedkażdymsklepem.
Aleniedałosięodtegouciec.Kolejkaprzedambasadą