Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
5
SERENE
Kiedywponiedziałekudajemisięwkońcudodzwonić
domamy,zachowujesię,jakbynicsięniestało.Wróciła
napokazinanosiostatniepoprawkiwprojektachjuż
bezpośrednionamodelkachimodelach.Jest
zdecydowaniebardziejskoradorozmowyoichfryzurach
niżotym,cosięstało.
–Tenlakierdowłosówjestdobani.Robię,comogę,
żebystworzyćwrażeniekontrolowanegonieładu,alecały
czaswyglądająnapozlepiane–żalisięmama,
marszczącczołodokamery.
–Unikaszodpowiedzinamojepytanie.Copowiedzieli
ciwszpitalu?–pytam.
Mamaodkładalakierimachadowizażystki,aby
tawyręczyłająwukładaniufryzur.
–Nictakiego.Zrobilimikilkabadań,którekompletnie
niebyłypotrzebne.Przecieżczujęsiędobrze.
Mamauśmiechasiędokameryipokazujemikulisy.
Chwiloworozpraszamnieoszałamiającykalejdoskop
sukienek,modelek,modelówiświatełzaichplecami.
Trochęuspokajamniemyśl,żenajprawdopodobniejsama
zasłabłabymconajmniejjakieśosiemrazyodtych
wszystkichludziiświateł!
–Wiesz,cotozabadania?–pytam,opierającsię
ościanęnakorytarzu.Mamjeszczekilkaminut,zanim
będęmusiałaiśćnafrancuski.
–Krwi,nicważnego.Myślą,żemamdelikatnie
podwyższonąbilirubinę.Alejaciągleimpowtarzałam,
żetojedyniestreszwiązanyztymwszystkim,cosię
terazdzieje.Oninawetniemająpojęcia,iletrzeba
poświęcić,żebyzorganizowaćtakigłośnypokazmody!–
mówimama.Wtedyjednazmodelekstukająwramię