Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
kiedykroczymydumniekorytarzem.Kiedyśbyłamtaka
jakoneszukałamsposobównawejściedogrupy.Nadal
niemogęuwie​rzyć,żemisiętoudało.
Niemożeciesiętakobijać,musicienasdogonić,
żebyśmymoglichodzićnapodwójnerandki!dodaje
jesz​czeQu​inn.
Te​razteżmo​żemyprzy​po​mi​namjej.
Etam.Żadnafrajda.Bijeodwasdziwacznaenergia
paryprzedkon​sump​cją.Wzru​szara​mio​nami.
Czujęsiętakmocnooceniona,żemamochotę
natychmiastzaciągnąćCameronadołazienki
iskonsumowaćwniejtenzwiązek.Zamiasttegokieruję
rozmowęnator,którypozwolimiodzyskaćrównowagę
iktóryjestmoimasemwrę​ka​wie.
Wżyciuniezgadniecie,ktobierzeudziałwpokazie
mojejmamynatygodniumodywNowymJorku.Ariana
Grande!mó​wię.
Niegadaj!Zajebiście!Dostaniemydarmowepróbki
stylizacji?pytajązgodnie,głośnodomagającsię
mo​jegote​le​fonu.Dzwońdomamyiza​py​taj!
Przezchwilęsięwa​ham.
Quinnściągabrwiwwyraziemówiącym:„Jesteś
mitodłużna”.Mara​cję,je​stem.
Przyjdźciedziśposzkoledobiura.Zobaczę,codasię
zrobićmówię.Nieczujęsiędokońcadobrze,robiąc
topodnieobecnośćmamy,alewierzę,żenapewno
byzrozumiała.Samamusiałagraćwgrę.Wodrobinę
innejformie,zwyżejpostawionymiosobami,istawką
byłynieubrania,leczakcjefirmy.Acozmoimtatą?
Zrozumiałby,gdybysiędowiedział,cobyłamzmuszona
robić,żebyprzetrwać?Byłbyzemniedumny?Czybyłby
roz​cza​ro​wany?