Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
3
SERENE
WniedzielęwieczoremzapraszamCameronadosiebie
nakolację.Przygotowujęgrillowanegokurczaka
zduszonymszpinakiemiprażonymimigdałamiMarcona,
któreprzywiozłamzBristolFarms.Spędziłamcałe
popołudnie,krojącjewcienkiepłatkiidelektującsię
myśląowspólnejnocy.
GdyCameronprzyjeżdżakwadransprzezdwudziestą,
spóźnionyogodzinę,iwdodatkubezkoszulki,prażone
migdałyleżąrozmiękłenakupiewyschniętejzieleniny.
–Wybacz,kochanie,aleniemogłemprzepuścićtakich
fal!–mówi,pochylającsiędobuziaka,aleodwracam
głowę,walczączchęciąodwołanianaszejrandki.Widok
jegokaloryferamocnomitojednakutrudnia.Noale
uważam,żepowinienbyłchociażzadzwonić.
Cameronwyciągadłoniewstronęmojejspódnicy,
chwytamniezapośladkiiprzyciągadosiebie.
–Ejno...Nieobrażajsię.
–Nieobrażam...poprostu...Przygotowałamdlanas
kolację.
Próbujęprzeciągnąćgowstronęjadalni,gdzienastole
czekajątalerzezjedzeniem,aleCameronanidrgnie,
jakbyprzykleiłsiędopodłogi,iprzesuwadłoniewgórę,
wzdłużmojegokręgosłupa.Przyszedłgłodny,alewątpię,
żebykurzapierśzaspokoiłatengłód.
–Niepytałaśmnie,nacomamochotę–mówi,dysząc,
poczymzaczynamniecałować.Najpierwwusta,
anastępniewszyję.Poczymprzesuwasięniżej.Iniżej.
Wiem,czegochce.Alebędziemusiałsiębardziej
postarać.Bojachciałabym,żebybyłotobardziej
wyjątkoweprzeżycie.Wsypialni,przyświetleświec...