Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dokamienicy,czylicholerniemało,biorącpoduwagęzaangażowane
zasoby.Dlategolepiejitaniejzlecićobserwacjękomuś,ktoitakjest
namiejscuimawidokbezpośrednionadrzwimieszkaniamojego
przyjaciela.Tymkimśmogłabybyćnaprzykładstarszasąsiadka.
–Ja...
Przyłożyłempalecdoust.
–Opowiempani,cosięwydarzyło.Kazalipanipilnować
mieszkanianaprzeciwko.Usłyszałapani,żektośsiędoniegodobija,
więczadzwoniłapodwskazanynumer,adziesięćminutpóźniej
miałemtowarzystwo.Powiemszczerze,nieczułbymżalu,gdyby
zadzwoniłapanipopolicję.Wkońcunieznajomyczłowiekwchodzi
bezzaproszeniadopustegomieszkaniasąsiada...Tak,zawiadomienie
policjibyłobyzrozumiałąreakcją,alepanizadzwoniłapoludzi,którzy
chcielimnieskrzywdzić.Icoważniejsze,ludzi,którzychcą
skrzywdzićsąsiada...
Kobietazamknęłaoczy.Pochwilinajejpoliczkupojawiłasięłza.
Otarłająwierzchemdłoni.
–Przepraszam–wyjąkała.–Onimikazali.Przyszlitutaj,
nastraszyli.Powiedzieli,żejeśliichnieposłucham,zrobiąkrzywdę
mialbomojejcórceiwnuczkowi.Aoniwiedząwszystko.Gdzieona
mieszka,gdziepracuje,dojakiejszkołychodziTomek.Wszystko!
–Niemogłapanizadzwonićpopolicję?
Porazpierwszyspojrzałamiprostowoczy.
–Apanbyzadzwonił?Zaryzykowałbyzdrowieswojegodziecka?
Jegożycie?
–Niewiem–przyznałemszczerze.–Jazzasadystaramsiętrzymać
zdalekaodgliniarzy.
–Sampanwidzi.
–Kimsąciludzie?
–Niewiem,nieznamich.Jestemspokojnąosobą.Odkądmąż
zmarł,chodzętylkonacmentarz,dokościoła,noidocórki.Niewiem,