Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
cosiędzieje.Alekiedytuprzyszli,mielibrońibylibardzopewni
siebie.
–Codokładniekazalipanizrobić?
–To,copanpowiedział:pilnowaćmieszkanianaprzeciwko
izadzwonićdonich,jeśliktośtamprzyjdzie.Tylkotyle.
–Rozumiem.DlaczegoszukająProstego?
–Prostego?–zdziwiłasię.
–Panisąsiada–wyjaśniłem.
–A,Marcina.Niewiem,tojestporządnychłopak,ułożony.Nie
pije,nieimprezujeaninierobiawantur.
Zaskoczyłamnie.Tenopiswżadensposóbnieodpowiadałtakiemu
Prostemu,jakiegoznałem.
–Chodzitylkodopracyiopiekujesięcórką–dokończyłakobieta.
–Córką?
–Anią.Ślicznadziewczynka.Maosiemlat.Tostraszne,
cojąspotkało...–Pokręciłazesmutkiemgłową.
–Cotakiego?
–Panniewie?Amówiłpan,żejestprzyjacielemMarcina–dodała
ostrożnie.
–Dawnosięniewidzieliśmy.
Kobietawestchnęła.
–Zachorowałanaraka–powiedziaławkońcu.–Agresywnego.
Strasznachoroba.Musiałazostawićszkołę.TerazpanMarcintylko
pracujeijeździpolekarzach.
Zgadzałosiętoztym,cowidziałemwmieszkaniu:stojak
dokroplówekirysunkikobietywpielęgniarskimczepku,wciążjednak
niewyjaśniałozagadkizniknięciaProstego.Anitego,cochciała
odniegotamtadwójka.
–GdziepracujeProsty?