Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wtakiejfirmiezagranicznej.Australijskiejczyjakośtak.Jeżdżą
pogórachirobiąbadania.Kopalnięuranuchcątutajzbudować,
bowokolicykiedyśruscyurankopaliipodobnociąglejestgosporo.
Aleniewiempoco.Przecieżtejkopalniniebędzie,itojeszczeuranu!
Ludziesięniezgodzą.Noktotowidział!
Ontampracował?zapytałem.Jakokto?
Mówiłtylko,żejeździznimipookolicy.Pomagatampewnie.
Napierwszyrzutokanictusięniekleiło.Prosty,któregopoznałem,
mógłmiećzatargizgangsterami,alejużten,októrymopowiadała
sąsiadka,porządnyojciecchorejcórki,zatrudnionywaustralijskiej
firmiegeologicznej,raczejnie.Chodziłowięcosprawęzprzeszłości?
Niemożliwe.Robiłleweinteresy,sammionichopowiadał,tyle
żechodziłoconajwyżejowłamywaniesiędoautiupychaniefantów.
Nicpoważnego,anapewnonic,cobyusprawiedliwiałotakieśrodki.
Czegośzatemnajwyraźniejniewiedziałem.
Bojęsięoniegopowiedziałakobieta.Iojegocóreczkę.
Todobrzyludzie.Pantutajprzyjechał,żebymupomóc?dodała
pochwili.
Nie.Chciałemmutylkooddaćpieniądze.Kiedyśmipożyczył.
Aleterazpanmupomoże?
Zobaczymy.
Sięgnąłemdoportfelapopięćsetdwadzieściazłotychzabranych
CzaszeiStaszkowi,poczymwręczyłemjekobiecie.
Tozprzeprosinami.Inanaprawędrzwi.
Wstałemiruszyłemwstronęwyjścia.
Niezadzwoniędonichodezwałasię.
Słucham?
Niechpansięnieboi,niezadzwoniędonich.Niepowiemopana
wizycie.
Zastanowiłemsięchwilęipokręciłemgłową.
Nie,proszędonichzadzwonićiwszystkoimopowiedzieć.