Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Strzepnąwszykroplezkształciczka,spytała:
Naprawdęnaszepiękniejsze?Izwróciłasiędostarościca
Piotra,którymilcząc,stałobokkominka:Ajasnypanjakmyśli?
Piotruśmiechnąłsiętylkowodpowiedzi.
Jasnypantakimilczącyprzycięłamudziewczynajakby
gotamlutrowieprzekabacili.
Drugadodała:
Możezakochany.
Stefanmrugnąłdodziewczątokiem.
Niebeztego.
„Diablikomudomoichamorów”chciałpowiedziećPiotr,
najwidoczniejzmieszany,alenaszczęścieweszlipachołkowie
iwybawiligozopresji,meldując:
Konieoporządzone,waszamiłość.
Piotrspytał:
Zjedliście?
Takjest,waszawielmożność.Żurzchlebemiboczkiem
wędzonym.Ipiwobyłododalizzadowoleniem.
Dobrzewam,hultajomodezwałsięStefan.Wskazałimsłomę
wkącieizby.Tuselegnijcie.
Dlapanówzaśpościelonebyłyłoża.Dziewczynyszykowały
imkąpiel:nalewałyzgarówgorącejwodydobalii,parabuchała.
Tedysiępanowiewykąpiecieidopierzyn.
Iposzłypółmrokiemdziewczętaprzezizbękuwyjściu.Stefan
zawołałzanimi:
Hej,dokądtakwczas?!Aplecyszorowaćktobędzie?
Onechichocząc,pierzchałyprzedrozochoconymStefanem,nie
nawykłedotakiejobcesowości,aleirade,żesiępodobająmłodemu
pankowi.Iwśródtegorozbawieniarozległosięmocnepukanie
dodrzwi.Chichoturwałsię,dziewczętaspojrzałyposobiezmrożone.