Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
tłukłsięponocy,alenienapisałam.Aonchciałdomnie
wracać…
Zuzannaprzerwała.Wjejgłosiesłychaćbyło
nadciągającełzy.Wzięłałykwinaiodetchnęłagłęboko.
Kiedyniepojawiłsięwciągugodziny,zaczęłamsię
denerwować.DzwoniłamiwysyłałamSMS-y.Nic.
ZadzwoniłamdoLeona,żebyzapytać,czyGrześ
napewnoodniegowyszedł,alenieodebrał.Pomyślałam,
żeposzlispać…
Znowuchwilaprzerwy.
Następnegodniakołojedenastejusłyszałamdzwonek
dodrzwi.Pobiegłam,gotowarzucićsięnaniego
zpięściami,bićicałowaćjednocześnie,botakiego
napędziłmistracha.Niezastanowiłamsię,żeonprzecież
użyłbyklucza.Otworzyłam.Kiedyzobaczyłamjego
rodziców,jużwiedziałam.
Dobrosławasięgnęłaprzezstółipołożyłarękę
nakurczowozaciśniętychdłoniachdziewczyny.
Jakiśpijanykierowcawyjechałzbocznejulicyiwalnął
wsamochódGrzesia.Obróciłogoparęrazy,apotem
centralnieuderzyłwlatarnię.Zginąłnamiejscu.
Wciszysłychaćbyłotylkoprzyspieszonyoddech
Zuzanny.Dobrusiasięnieodzywała.Wiedziała,żesłowa
zbędne,żenicniepomogą.
Tobyłopółtorarokutemu,ajaniemogęsię
otrząsnąć.Czasemmisięśni,akiedyotwieramoczy
idocieradomnierzeczywistość,poprostuwyję.
Wszystkowdomuczywpracymigoprzypomina.Wiesz,
kiedystłukłamjegoulubionykubeczek,dostałamataku
histerii.Przezdwiegodzinyniemogłamsięuspokoić.
Rozumiemcięwyszeptałastarszakobieta.Nawet
niewiesz,jakdobrzecięrozumiem.
Zuzannapodniosłazapłakaneoczyispojrzaławtwarz
Dobrosławy.Mrokskryłjejrysy,alewoczachodbijałosię
światłodogasającychświeczekalbołzy.
Niepotrafiężyćbezniego.
Potrafisz.Jesteśsilna,potrzebujesztylkoczasu
i…oderwania.Ajachybabędęmogłacipomóc.Ale
nadziśwystarczy.Jutrootympogadamy.Terazchodźmy