Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nastudiachdorabiałjakobarista.Bardzodrogi
włoskiekspresdokawybyłjedynymsprzętem
domowym,którywszędziezsobąwoził.
Wtakimrazieskorzystamzzaproszenia.
Mieliszczęście.Kiedywychodzilizklubu,odrazu
złapalitaksówkę.Podczasjazdymilczeli.Aaronujął
dłońJoniiuścisnął.Pochwiliodwzajemniłauścisk.
Ileczasuminęło,odkądostatnirazjechał
zdziewczynątaksówką,trzymajączarękę?Przestań,
nakazałsobiewmyślach.Taznajomośćdoniczegonie
doprowadzi.Tospotkanietylkonadzisiejszywieczór.
Dojechalinamiejsce.AaronwprowadziłJoni
domieszkania.Wprzedpokojuodrazuzrzuciłabuty
izapytała:
Mogęskorzystaćzłazienki?
Oczywiście.Wskazałjejdrogę.Będęwkuchni.
Jonispędziławłaziencedłuższąchwilę,akiedy
przyszładokuchni,zapytała:
Popełnięgrubynietakt,jeśliopróczkawypoproszę
osokpomarańczowyikanapkę?
Ochnie!Znamytesztuczki!Pozabawiewklubiektoś
robisięgłodnyispragniony.Ijeszczewizyta
włazience.Źrenicemanapewnojakłebkiodszpilek.
Wyraztwarzymusiałzdradzićjegopodejrzenia,gdyż
Joniniepytanawyjaśniła:
Zgadłeś.Skorzystałamzestrzykawki.Notak,
pomyślał.Alenieznarkotykiem.Wyjęłaztorebki
małąkosmetyczkę.Chorujęnacukrzycę,atenaparat
służydomierzeniapoziomucukru.Kłujęsięwpalec
iwyciskamkroplękrwinaspecjalnypasek.Okazałosię,
żepoziomcukrumispadł.Zazwyczajniepiję,ale