Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jachybazrobiętosamo–stwierdziłaJoni.
Aaronjednakniebyłgotowysięzniążegnać.
–Zostańjeszczetrochę,dobrze?–poprosił.
–Dopilnuję,abyśbezpieczniewróciładodomu.
–Zostańibawsiędobrze–Baileyszepnęła
przyjaciółcedoucha.–Niemyślzadużo,nieanalizuj.
–Uścisnęłajejdłoń.–Cieszsięchwilą,bojestpiękna.
Tańczztymprzystojniakiemiuprzedzętwojepytanie:
nie,niemaszszminkirozmazanejpobuzi,chociaż
przedchwiląsięobcałowywaliściejakdzieciaki.
Joniażsięzaczerwieniła.
–Boże!Zachowujęsięjakpanienkalekkich
obyczajów.
–Nie.Poprostudobrzesiębawisz,zamiastsię
zadręczać.Bezkonsekwencji,bezzobowiązań.Cieszsię
chwilą,pókitrwa,apocałunkiipieszczotydobrze
cizrobią.Zwiększąwydzielanieendorfin.Iotochodzi!
Endorfinytojestto!
Joniuśmiechnęłasięmimowolnie.Baileywie,
comówi.
–Napewnoniechcesz,żebymwyszłaztobą?
–Napewno.Zadzwoniszjutro,dobrze?
–Zadzwonię–obiecałaiuścisnęłaprzyjaciółkę.
–Zrobimysobieprzerwęnadrinka?–zaproponowała
Joni.Nogijużjąrozbolałyodtańca.
–Świetnypomysł.
–Jastawiam–oświadczyła,kiedypodeszlidobaru.
–ZBaileypiłyśmyszampana.Maszochotę?
–Świętujeszjakąśokazję?–zapytałAaron.