Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wypiłałykioczyjejsięzrobiłyokrągłezezdziwienia.
–Fantastyczna.Jakiejkawyużywasz?
–TomieszankazdelikatesówwManchesterze.Mam
nadziejęznaleźćtutajsklep,gdziesprzedająpodobną.
–WLondyniejesteśdopieroodniedawna,tak?
Kiwnąłgłową.
–Zaczynamnowąpracę.
Inowyetapwżyciu.Ruszamdoprzodu.Ipnęsię
dogóry.Chcęwszystkozmienić.Zrobićto,czegonie
mogłemzrobić,kiedyzaszłapotrzeba.Niechciał
opowiadać,cobyłomotoremjegodziałania,
cogopopychałodopracy.Szczególniekomuś
poznanemuzaledwieprzedkilkomagodzinami.
Zezdwojonąenergiąprzystąpiłdorobieniakanapek,
agdybyłygotowe,podsunąłtalerzJoni.
Zaczęłapowolijeść.
–Jesteśideałem,wiesz?–Naglezaczerwieniłasię.
–Przepraszam.
–Masznamyślimnieczykanapkę?–Niemógłsię
powstrzymać,abysięzniąniepodroczyć.
–Kanapkę,aleponieważjesteśjejautorem,
topośrednioiciebie–odrzekła.–Przepraszam,
zazwyczajlepiejsięzachowuję.Towinaszampana.
Aaronnieprzypominałsobie,kiedyostatniraz
spotkałtakinteligentnądziewczynę.Odrazuzaskarbiła
sobiejegosympatię.Idlategoniepowinienprzedłużać
tegosamnasam.Odczekał,ażJonizjekanapkę
izadeklarował:
–Odwiozęciędodomu.
Spojrzałananiegoprzestraszona.
–Miłoztwojejstrony,żemitoproponujesz,ale