Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ajamusiałammojeciałoigłowędoprowadzićdoporządku.Wyciszyć,
ochłodzić.Musiałamzapomnieć,żejeszczeprzedchwiląjegodłonie
zachłanniebłądziłypomoichudachimiędzynimi.Pocierał
przezrajstopymojąnabrzmiałąimokrącipę.Jejzapachdolatywał
domoichnozdrzy.Teżmusiałtoczuć.Gryzłmojewargiiocierałsię
omnie,dysząc.Potrząsnęłamgłową,jużniemogłamotymmyśleć,
niewpociągu.Jużgoniebyło.Zniknął.Zacisnęłamdłoniewpięści
iwbiłamwniepaznokcie.Skroniepulsowałynieprzyjemnie.Miałam
wrażenie,żeeksploduję.Przymknęłamoczy.Musiałamzasnąć
kołysanadosnurównomiernymstukotemkółoszyny.Pociągbujał
delikatnie.Adambyłspełnieniemmoichmarzeńipragnień.Tych
głębokoskrywanych,dzikichfantazji.Dopasowaliśmysięwtym.
Pojawiłsięwmoimżyciudokładniewmomencie,gdyczułam,żejuż
nicmnieciekawegonieczeka.Iotosięstał,ajastałamsięciałem.
Dotegosięsprowadzałamwrelacjiznimidotegoonmnie
sprowadzał,gdybyliśmyrazem.Pragnąceciało.Całabyłam
pragnieniem,któretylkoonmógłzaspokoić.
Poczułamnasobiewzrok.Każdyznatouczuciemrowienia
ilekkiegoniepokoju.Otworzyłamoczy,zamrugałam.Obrazbyłlekko
zamglony.Wciążśniłam,leczmójsenbyłtakrealistyczny,
żewyczuwałamzapachperfum,któredobrzeznałam.Napoczątku
naszejznajomościAdampachniałróżnymi,alegdypowiedziałam,
żetemisięszczególniepodobają,jużzawszepachniałwłaśnietymi.
Potrząsnęłamgłową,leczjegoobraznieznikał,wręczprzeciwnie,
wyostrzyłsię.
Adam?zapytałamniepewnie.Nierozumiałam,dlaczegosiedzi
wmoimprzedziale.Byłprawdziwyczytojedynieimaginacja
spragnionejgłowy?
Myślę,żeniewypełniłaśjeszczeswojegoobowiązku
powiedziałszorstko.Tobyłon,jegogłos,mimika.Niebyłsnem,był
jawą.
Alejakto?Nierozumiałam.
Nowłaśniesamniewiemjak,aleuznałaś,żemożeszsobie
ottakwyjechać,nierobiącmidobrze.Nastawiłemsięnato,czekałem.
Zawszeciępieprzę,gdysięwidzimy,iterazniemożebyćinaczej
mówiłbezogródek,amojakobiecośćnapełniałasięsokami.Czułam