Zosiapoczerwieniałazezłości,alepochwiliuspokoiłasię
ipodeszładoKamilki,mówiączełzami:
–Stokrotkamasłuszność.Tojabyłamwinną,odtrącającbrutalnie
tęmałą,gdystarałasięobronićtwojepoziomki.Wywołałamtwoje
oburzenieidobrzeuczyniłaś,żeśwymierzyłamipoliczek.Zasłużyłam
nato.Itymalutka,–dodałazwracającsiędoStokrotki,–wybaczmi,
bądźtakwspaniałomyślnąjakKamusia.Wiem,żejestemzła,aletaka
jestemnieszczęśliwa!..
Natesłowawszystkietrzydziewczynkipoczęłyściskaćicałować
Zosieńkę,mówiąc:
–Niepłacz!Niepłacz!Myciebiebardzokochamy.Przyjeżdżaj
donasjaknajczęściej;będziemystarałysięcięrozweselić.
Zosiaotarłałzyiwołaławzruszona:
–Dziękujęwam,dziękujępotysiącrazy,mojedrogie.Postaramsię
wasnaśladowaćibyćtakdobrą,jakwyjesteście.Ach,gdybymmiała
takąmatkę,jakwasze,byłabymdalekolepszą!Aleobawiamsię
ogromniemojejmacochy!Nigdyniepowiemicomamzrobić,tylko
bijemnieprzykażdejokazji!
–BiednaZosieńka!Bardzomiprzykro,żecięnielubiłam!–rzekła
Stokrotkazuczuciemszczeregożalu.
–Miałaśracjęmnienielubić,bobyłambardzoniegrzeczną
przybywszydowas,–odpowiedziałaZosia.
KamilkaiMadziamusiałyodejść,abydokończyćlekcjęgeografji,
aStokrotkaopowiedziałatymczasemZosiojeżachutopionych
izabiciuichmatki.
–Chodźmyzobaczyć,gdziejepotopiono,–zawołałaZosia
zaciekawiona.
–Mamusiazabraniamizbliżaćsiędowody,–rzekłaStokrotka.
–Będziemyprzyglądałysięzdaleka,–odparłaZosia,biegnąc
wewskazanąstronę.
Wsadzawcedostrzegłacośporuszającegosięnapowierzchni.
–Patrz!patrz!Widzęmałegojeżakaktóryjeszczeżyje!–wołała
Zosia,–zbliżsię,togozobaczysz.
–Achprawda!Jaksięmęczy,biedactwo.Atamtejużpotonęły.
–Trzebabypchnąćgokijem,żebyprędzejposzedłnadno,
–zauważyłaZosia.Otojestkijdługi,uderznimpogłowiejeża,żeby
prędzejskończyłasięjegomęka.
–Zanic,zanicwświecie,–broniłasięStokrotka;–niechcę
gozabijać,aprzytemmamusianiepozwalamizbliżaćsię
dosadzawki,bomogłabymwpaśćłatwo.