Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
WROKPÓŹNIEJ.
VI.Pieswściekły.
PewnegodniaStokrotkaiMadziabawiłysięprzeddomempod
sosnąrozłożystą.WielkipiesczarnyzwanyKalo–leżałprzynich.
Stokrotkazajętabyławkładaniemmunaszyjęobrożyzkwiatów.
WianuszektenuwiławłaśnieKamilkazjakiegośkwiecia.Alepies
broniłsięodtejozdobyijaktylkowieniecprzeszedłdopołowyłba,
wstrząsałnimiwieniecspadałnaziemię.
Stokrotkagroziłamunadąsana:
–Ejże,Kalo,jeślijeszczerazzrzucisz,tocidamporządnego
klapsa!
Następniepodnosiławianek,wołając:
–Spuśćzarazłeb!
Kalospuszczałgłowęzminąobojętną.Stokrotkawciskała
muprzyciasnywianuszeknałeb,apies,wstrząsnąwszysię,pozbywał
sięgowjednejchwili.
–Brzydkiestworzenie!głupie,nieposłuszne,–wołałaStokrotka,
uderzającgozlekkapogłowie.
Jednocześniejakiśpiesżółty,zbliżywszysięznienacka,ugryzłKalo.
Stokrotkachciałagoodpędzić,alepiesrzuciłsięnaniąiukąsił
wrączkę,poczempobiegłdalejzespuszczonymogoneminachyloną
głową.
StokrotkaiMadziazerwałysięnarównenogi,słysząckrzyk
dziecka.Kamusiagoniławzrokiem,oddalającegosiępsażółtego
iszepnąwszyparęsłówMadzinaucho,pobiegładomatki.
–Mamusiu,–rzekłacicho,–Stokrotkępieswściekłyukąsił!
PaniMarjazerwałasięzkrzesła.
–Zkądwiesz,żewściekły?–zawołała.
–Domyśliłamsiępojegowyglądzie,aprzytempokąsałKalo,
anastępnieStokrotkę,nieszczeknąwszynawet.Kalozamiastbronić
się,rozciągnąłsięnaziemibezruchu.
–Możemaszsłuszność,mojedziecko.Jakieżtonieszczęście,omój
Boże!Trzebaobmyćzarazstaranniemiejsceukąszonewwodzie
czystej,anastępniewsłonej.
–MadziazaprowadziłaStokrotkędokuchni–rzekłaKamilka.
PaniMarjapośpieszyłaopatrzećrankę,przemyłająsłonąwodą,
pomimoobawmałej,żesólbędziebardzogryzła.Przezczaspewien
ukrywanocaływypadekprzedmatkąStokrotki,dopieropowezwaniu
lekarzagdysięokazało,żepiesniebyłwściekłyistrachbył