Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Spojrzeliśmyzprezesemposobieiruszyliśmynapomoc
pielęgniarce.
–Niewypadaodnosićsięwtensposóbdokobiety.–Gregory
osłoniłdziewczynę,kryjącjązaswoimiplecami,istanąłnaprzeciwko
wściekłegofaceta.
Zmarszczyłembrwi.Jużgdzieświdziałemtęgębę.
–Tonietwojasprawa.Mamprawozabraćstądmojącórkęinikt
mitegoniemożezabronić.
–Panacórkajestdorosłaimożesamaosobiedecydować.
–Kobietawychyliłasięzzanas.
Stanąłemobokwuja,zaplotłemramionanaklatcepiersiowej
izudawanymspokojemobserwowałemrozwójwydarzeń.
–Skorojestwtakimmiejscu,towidocznieniejestpoczytalnainie
może!–Mężczyznapoczerwieniał.
–Ama,zadzwońpoochronę,zanimsamwyprowadzępana
nazewnątrz–odezwałemsię.
–Tylkospróbuj,ty…tybrudasie–wypluł.
–Uuu,bardzotodojrzałe.–Uniosłemkącikust.–Brak
argumentówrównasiębrzydkieepitety?Awyglądapan
nainteligentnegofaceta.
–Niebędzieszmitu…–Niebyłomudanedokończyć,gdyż
pochwyciłagoochronaimimowyraźnegooporuwyciągnęła
zbudynku.
–Załatwiętowsądzie!Pożałujecietego!–odgrażałsię,znikając
zadrzwiami.
–Alepajac–mruknąłGregory.
–ToojciecHope.–Amandastałazakontuarem,zaciskając
zbielałepalcenakrawędziblatu.
–Wiedziałem,żeskądśznamtęmordę!–podniosłemgłos.
–Pomoimtrupiejądostanie!