Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
postarzałokilkalat.
Niewiedziałem,ileczasuminęło.Uchyliłempowieki,usłyszawszy
wkorytarzustukotobcasówiodgłosciężkichbuciorów.Zobaczyłem
pulchnąAfroamerykankęimojegowujaidącychwmoimkierunku.
–Santo–odezwałasięTrish.
–Miłocięwidzieć,skarbie.–Puściłemdoniejoko,nacosię
zarumieniła.–Pomożesznam?
–Pomogę.–Skinęłagłową.–Gdybychodziłookogośinnego,
to…samrozumiesz.Alewiem,żejeśliprosiszocośtakiego,tomusi
byćkutemuważnypowód.
Wyjęłazwielkiejskórzanejtorbyplikdokumentów.Wyciągnęła
jewmoimkierunku.
–Uzupełnijdaneswojeiprzyszłejżony,ajasporządzęakt
małżeństwa.
–Gregorycimówił,żemusimytozrobićzewstecznądatą?
–zapytałemcicho.
–Domyśliłamsiętego.Ogarniemyto,nicsięniemartw.
–Jesteśmytwoimidłużnikami,Trish.–Gregoryskinąłgłową.
–Wiem.Kiedynadejdzieodpowiednimoment,upomnęsięospłatę
długu–odpowiedziałapoważnie.
Podłuższejchwilidokumentybyłygotowe.Amandaporazkolejny
nagięładlanaszasadyośrodkaiwpuściłanasdosaliHope.
–Ktobędzieświadkamizaślubin?–Urzędniczkarozejrzałasię
ponaszychtwarzach.
–Gregory?Amanda?Zrobicienamtęuprzejmość?
Obojewestchnęliikiwnęligłowami.Amazamknęłazanamidrzwi
pokoju.Hopepodniosłasięiusiadłanałóżku.
–Witaj,Hope.Jestemurzędniczkąstanucywilnego.Santo
powiedziałmi,żechceciewziąćślub.Czytoprawda?
Dziewczynaprzezchwilęwpatrywałasięwkobietęwciszy.