Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Porozpakowaniuwalizkiwzięłamprysznic,żebyodświeżyćsię
przedkolacją.Gdyzeszłamnaparter,natarasieznalazłamLilianę.
Jestemgłodnajakwilk.Kiedybędziekolacja?zapytałam,za-
trzymującsięnaprzeciwkoLili.
Helenamówiła,żeokołosiódmej,więc…zerknęłanazega-
rek…jeszczepółgodziny.
Okej.Idęzapytaćmojąbrygadę,októrejjutrobiegamy.
Jaktylkopodeszłamdodrzwibudynku,wktórymmieszkali
ochroniarze,tenagleotworzyłysięzimpetem,aprzedmoimiocza-
miznalazłasięmęska,mocnowyrzeźbionaklatkapiersiowa.Męż-
czyznamiałnasobietylkoniskozawieszonenabiodrachspodenki,
dziękiczemumogłampodziwiaćwyraźniezarysowanemięśniebrzu-
cha.Stałamjakzaczarowanaikompletniezapomniałamopowodzie
swojejwizyty.
PanienkoValentino?Głosmężczyznywybudziłmniezotę-
pienia.
Przeniosłamwzrokwyżejispojrzałammuwoczy,wktórych
migotałyłobuzerskieiskierki.Dłuższe,czarnejaksmoławłosysię-
gałymudoszerokich,muskularnychramion.
Jasnacholera,ktotojest?
Byłamprzekonana,żeniewidziałamgowcześniej.Napew-
nozwróciłabymuwagęnajegoseksownąbudowęciała,zadziorny
uśmiechipiękneoczy.Zapamiętałabymjegomęską,kwadratową
szczękę.
Valentino?Znówusłyszałamswojeimię,cowytrąciłomnie
zchwilowegozaćmienia.
Tak.Przepraszam,zamyśliłamsięwydukałamiodchrząk-
nęłamnieśmiało.
Wczymmogępomóc?
ChciałampogadaćzAntonemalboAndriejem.Obojętnie.
Jasneprzytaknąłiobróciłsięnapięcie.
Dzięki.Cofnęłamsiękilkakroków.
27