Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Jużidziemyodpowiedziałyśmyjednocześnie,zgrabniepod-
noszącsięzkanapy.
WieczorempostanowiłamporozmawiaćzHelenąnaosobno-
ści.Znalazłamnatarasiewtowarzystwiedziadka,któryczule
przytulał.
Dziadku,umówiłamsięzmojąbrygadąAAnaporannyjog-
gingpoinformowałamzadowolona.
Wyślędodatkowychludzi,żebymieliwasnaoku.
Okej.Heleno,czy…zaczęłam,szukającwgłowiepretekstu,
byodciągnąćkobietęoddziadka.
Kochanie,zarazwrócęzwróciłasiędoSalvatorego.
Dobrze,będęczekał.Dobranoc,Valentino.Dziadekposłał
namszerokiuśmiech.
Heleno,chciałamztobąporozmawiaćotym,comówiłaś
oLorenzu,albodokładniejotym,czegoniepowiedziałaśode-
zwałamsię,gdyweszłyśmydomojegopokoju.
Valentino.Helenaznaczącopoklepałamateracłóżka,na
którymusiadła,więcpodeszłamdoniej.Miałaśjużprzyjemność
poznaćLorenza?
Nie.Nieinteresujemnietenczłowiek.Znaszmojąsytuację
idoskonalewiesz,żeniemamwyjścia,więcpoznawaniegowcześ-
niej,niżtokonieczne,niejestmoimżyciowymcelemwyjaśniłam
rozgoryczona,przewracającteatralnieoczami.
Rozumiemtwójbunt,alepamiętaj,żenietakidiabełstrasz-
ny,jakgomalują.ChoćLorenzozpewnościązasługujenamiano
diabła,tojestprzytymszatańskoprzystojnyipotworniegorący
opowiadałarozmarzona.
Toitaknicniezmienia.Todalejjestmałżeństwozprzymusu,
mimożezprzystojnymgościem.Wiesz,jakietotrudne,kiedyinni
29