Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bohatera–aledoprawdyżalmicię;udałeśmisię,psiakość!Nicnie
wiesz,nicnieumiesz,zmiotącię,jakBógnaniebie!Chodź
doszóstegoszwoleżerów!
–Wiemdobrze,żenicnieumiem–rzekłFabrycy–alechcęsię
bićimamzamiariśćtam,ażdotegobiałegodymu.
–Patrz,jaktenkoństrzyżeuszami!Skoroznajdziesiętam,
tachabetaweźmienakieł,puścisięgalopaiBógwie,dokądcię
zaniesie.Chceszdobrejrady?Skorodojdziesztam,gdziesiębiją,
podnieśjakąfuzjęiładownicę,stańwszereguzżołnierzamiirób
wszystkojakoni.Ale,Bożedrogi,idęozakład,żetyniepotrafisz
nawetodgryźćładunku.
Fabrycy,bardzodotknięty,wyznałwszelakonowejprzyjaciółce,
żezgadła.
–Biednymały,zabijągoodrazu,jakmiBógmiły!Musisziść
zemną–rzekłamarkietankastanowczo.
–Jachcęsiębić.
–Będzieszsiębił,niebójsię;szóstyszwoleżerówtochwaty;jest
dziśzresztąrobotadlawszystkich.
–Akiedyżzajdziemydopułku?
–Zakwadransnajdalej.
„Podopiekątejzacnejkobiety–pomyślałFabrycy–mimomej
nieświadomościniewezmąmniezaszpiegaibędęsięmógłbić”.
Wtejchwiliarmatyzagrałymocniej,jedenstrzałnastępował
podrugim.
–Istnyróżaniec–rzekłFabrycy.
–Możnajużrozróżnićsalwy–rzekłamarkietanka,podcinając
konika,wyraźniepodnieconegobitwą.
Skręciłanaprawoipuściłasięnaprzełajprzezłąki;błotabyło
napółłokcia;wózekomalnieugrzązł,Fabrycymusiałgopopychać.
Końupadłmudwarazy;niebawemdrogastałasięsuchsza,biegnąc