Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wtejchwilimarkietankaspostrzegłaczterechżołnierzy,októrych
mówiliśmywyżej:wychylilisięzlasunarówninęnalewooddrogi.
Jedenbyłkonno.
TocośdlaciebierzekładoFabrycego.Hejtam!krzyknęła
dotego,którybyłnakoniuchodźnonapićsięwódki.Żołnierze
zbliżylisię.Gdziejestszóstyszwoleżerów?!krzyknęła.
Tam,opięćminutstąd,nadkanałem,zawierzbami:ubili
impułkownikaMacon.
Chceszpięćfrankówzakonia?
Pięćfranków!Żartujeciezdrowo,mateczko,oficerskikoń!Nie
miniekwadrans,jakgosprzedamzapięćnapoleonów.
DajmijednegonapoleonarzekłamarkietankadoFabrycego.
Następnie,zbliżywszysiędożołnierzanakoniu,rzekła:
Złaźprędko,masztunapoleona.
Żołnierzzsiadł.Fabrycywesołoskoczyłnasiodło,markietanka
zdejmowałazawiniątkoprzypiętedosiodła.
Nuże,pomóżciemi!rzekładożołnierzy.Pozwalaciesię
trudzićdamie?
Aleledwienowywierzchowiecpoczułtobołek,zacząłstawać
dęba.
Fabrycy,mimożejeździłbardzodobrze,musiałdołożyćwszelkich
starań,abygoopanować.
Dobryznakrzekłamarkietankajaśniepannie
przyzwyczajonydotłumoków.
Generalskikoń!wykrzyknąłżołnierz,którygosprzedałwart
dziesięćnapoleonówjakbułkazagrosz.
MapanjeszczedwadzieściafrankówrzekłFabrycy,nie
posiadającsięzradości,żemapodsobątakdziarskiezwierzę.
Wtejchwilikulawpadłamiędzywierzby,biorącjezukosa;
Fabrycyujrzał,jakgałązki,ściętenibykosą,rozsypałysięnaobie