Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wkanale,dosyćzakłopotaniswąpozycją.Niektórekonie,
przestraszone,próbowałypłynąć,chlapiącstraszliwiedokoła.
Wachmistrzzauważyłmanewrtegosmarkaczatakmałowyglądającego
nażołnierza.
–Siadać,jestwodopójnalewo!–zawołał.Niebawemwszyscy
dostalisięnaląd.
NadrugimbrzeguFabrycyznalazłsięsamzgenerałami;hukarmat
jakbysięzdwoił;ledwietedyusłyszałowegoobryzganegoprzezeń
generała,którykrzyknąłmuwucho:
–Skądwziąłeśtegokonia?
Fabrycybyłtakzmieszany,żeodpowiedziałpowłosku:
–L’hocompratopocoja.(Kupiłemgoprzedchwilą).
–Cotygadasz?!–krzyknąłgenerał.
Alehukzrobiłsięwtejchwilitaki,żeFabrycyniemógł
muodpowiedzieć.Musimyprzyznać,żebohaternaszbyłwtejchwili
bardzomałobohaterski.Strachwszelakozajmowałuniegodopiero
drugiemiejsce;raziłgoprzedewszystkimłoskot,odktóregopękały
mubębenki.Eskortapuściłasięgalopem,jechaliszmatemzoranego
pola,ciągnącegosięzakanałem.Polebyłozasłanetrupami.
–Raki!Raki!–krzyczeliradośniehuzarzyzeskorty.Zrazu
Fabrycyniezrozumiał;wreszciespostrzegł,żewistocieprawie
wszystkietrupymiałyczerwonemundury.Jednoprzejęło
godreszczem:zauważył,iżwielunieszczęśliwychczerwonychżyło
jeszcze;krzyczeliwidocznieopomoc,aleniktniezważałnato.
Bohaternasz,pełenczłowieczeństwa,dokładałwysiłków,abykońjego
nienastąpiłnażadnegozczerwonych.Eskortazatrzymałasię;
Fabrycy,któryniedośćpamiętałożołnierskichobowiązkach,
galopowałciągle,wpatrzonywjakiegośrannego.
–Zatrzymasztysię,smarkaczu!–wrzasnąłzanimwachmistrz.
Fabrycyspostrzegł,iżwyprzedziłodwadzieściakrokówgenerałów,