Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
strony.
Oho,koncerciksięprzybliżarzekłżołnierz,biorącdwadzieścia
franków.
Mogłobyćokołodrugiej.
Fabrycybyłjeszczepodwrażeniemniezwykłegowidowiska,kiedy
gromadkagenerałów,wiodączasobądwudziestuhuzarów,przebyła
wgalopieskrajrozleglejłąki;końFabrycegozarżał,wspiąłsiękilka
razy,poczymgwałtownieszarpnąłuzdę.„Niechitakbędzie!”
pomyślałFabrycy.
Koń,puszczonywolno,ruszyłzkopytaidognałeskortę
towarzyszącągenerałom.Fabrycynaliczyłczterypióropusze.
WkwadranspotemzesłówhuzarajadącegotużobokFabrycyodgadł,
żejednymzgenerałówjestsłynnymarszałekNey.Szczęściejegonie
miałogranic,aleniemógłzgadnąćktóry,dałbywszystko,abysię
dowiedzieć,aleprzypomniałsobie,żenietrzebasięodzywać.Eskorta
zatrzymałasięprzedszerokimrowempełnymwodyzwczorajszego
deszczu;rówotoczonybyłwielkimidrzewamiizamykałodlewej
stronyłąkę,naktórejFabrycykupiłkonia.Prawiewszyscyhuzarzy
zsiedli;brzegbyłstromyiśliski,apowierzchniawodyokilkastóp
poniżejłąki.Fabrycy,upojonyradością,więcejmyślałomarszałku
Neyuiosławieniżoswoimkoniu,który,mocnopodniecony,wjechał
wkanał,bryzgającwodą.Jedenzgenerałów,ochlastanyodstóp
dogłów,zakląłwściekły:„Bydlęzas...e!”.Fabrycyuczułsięgłęboko
dotkniętyzniewagą.„Czymogęzażądaćsatysfakcji?”myślał.
Naraziechcącdowieść,żeniejesttakniezgrabny,postanowiłwjechać
naprzeciwległybrzeg;alebrzegbyłstromyiwysokinajakieśpięć
dosześciustóp.Trzebabyłodaćzawygraną;puściłsięwpławwzdłuż
kanału,przyczymkońmiałwodypouszy.Wreszcienapotkał
łagodniejszyspadek,widoczniedlapojeniakoni;wtensposóbdostał
siębeztrudunadrugąstronę.Znalazłszysiętampierwszyzcałego
oddziału,jechałdumniebrzegiem,gdyhuzarzyszamotalisięjeszcze