Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dopodszewki,abystrzępynieodpadały–alenajsmutniejszebyłoto,
iżpodeszwyubutówbyłysporządzonezkawałkówkapelusza,również
zagarniętegonapolubitwy,zamostemLodi.Teimprowizowane
podeszwyprzywiązanebyłydobutówzapomocąbardzowidocznych
sznurków,takiżkiedymarszałekdworuzjawiłsięwpokoju
porucznikaRoberta,abygozaprosićwimieniumargrabinynaobiad,
pogrążyłgozaistewokropnymkłopocie.Dwiegodziny,które
zostawałydotegonieszczęsnegoobiadu,spędziłwrazzeswym
forysiem8nacerowaniumunduruorazczernieniuatramentem
nieszczęsnychsznurkówutrzewików.Wreszcienadszedłstraszliwy
moment.
„Wżyciuniebyłemrówniezakłopotany–mówiłmiporucznik
–tepaniemyślały,żeimnapędzęstrachu,ajabyłembardziejdrżący
odnich.Patrzyłemnaswojetrzewikiiniewiedziałem,jakstąpać
zwdziękiem.MargrabinadelDongo–dodał–byławówczaswcałym
blaskupiękności:pamiętasztecudneoczyoanielskiejsłodyczy,
tepiękneciemnoblondwłosy,rysująceowaljejuroczejtwarzy.
WpokojumoimbyłanaścianieHerodiadaLeonardadaVinci;można
bymyśleć,żetojejportret.Bógdał,iżoszołomionytąnadprzyrodzoną
pięknościązapomniałemoswoimstroju.Oddwóchlatwidziałem
wgórzystychokolicachGenuisameszpetneinędznepostacie:
ośmieliłemsięwyrazićjejwkilkusłowachswójzachwyt.
Aleniebyłemtakniemądry,abydługobrnąćwkomplementach.
Klecącdwornefrazesy,widziałemwmarmurowejjadalnituzin
lokajówubranychwsposóbbędącywmoichówczesnychpojęciach
szczytemwspaniałości.Wyobraźsobie,hultajemielitrzewikinietylko
całe,aledotegozesrebrnymisprzączkami!Widziałemspodoka,jak
wytrzeszczajągałynamojeubranie,możeinabuty,comnie
doprowadzałodorozpaczy.Mogłemjednymsłowemnagnaćpietratym
trutniom,alejakichprzywołaćdoporządku,nieprzestraszającpań?
Bomargrabina,abysobiedodaćodwagi–nierazmówiłamitopóźniej