Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
AleMorozkiwnąłtylkogłowąpobieżnie,jakbychciał
powiedzieć,żemożebyćitakidopuszczonydopańskiego
stołu.Poczymrzuciłsiędozdejmowaniapłaszcza
zramionEdwarda,alegdyiKamilnadstawiłmuswe
plecy,Moroznieruszyłnawetręką,tak,żepłaszcz
Kamila,strząśniętyzramion,anieprzytrzymany,upadł
napodłogę.GładkizawszeWerdasamgopodniósł
ipowiesiłnakołku.
Przyjacieleweszlidopokojów,ciekawych,jakkażde
staregniazdoludzkie,aleniczymnieprzypominających
miejsc,którejeszczetrzydnitemuzamieszkiwali
ciwytwornipanowie,wspólnicyróżnychuciech,anawet
dramatów,odlatconajmniejdziesięciu.Terazjechali
prostozwybrzeżyMorzaŚródziemnegoprzezParyż.
Nagleprzenieślisięwkrajiwrażenia,któreniebyły
imwprawdzieobce,bourodzilisięnaLitwieiczasem
doniejwracali,aletezapadłe,odludnestrony
przejmowałyichodrazą,jakobowiązek,wbrewprzeciwny
pokusomiupodobaniom.Każdyposwojemuutyskiwali
nalos,Edwardtragicznie,Kamilżartobliwie.
–Jakituzapachpleśniwcałymdomu–narzekał
Edward.
–Niepowiem–pocieszałgoKamil–pachnietrochę
spichrzem,jakstarawódka.Pewnojestgdzieśstarka12
wpobliżu?
–Poczekaj...pamiętam,żechwalonostarkęmojego
ojca.Możejejcałejstarzyniewytrąbili?
TrzebabyłoodszukaćMoroza,którysięoddalił.
Odzwonieniunasłużbęniemogłobyćmowy,
bostarożytnedzwonkiniedziałały.Wołali,klaskali
wdłonie,ażnareszcieposzlidokuchni,gdzieznalazłsię
Morozi–coważniejsze–kluczeprzynimodpiwnicy,
gdziedojrzewałypękatebeczkiiomszałebutlezłotego
pyłu.
GdyMorozprzyniósłbutelkę,czarnychlebimasło,
Kamilowizabłysłyoczyweselemżycia,agdyskosztował,