Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Bądźrozsądny,chłopieodezwałemsię.Niezdewastowaliście
jeszczezbytwielei…
Hej,zdrajcoByków!krzyknąłtamten,plunąłmiwtwarzijuż
chciałmniekopnąćwkrocze…aleniezdołał.Niewcelował,zapewne
zasprawąSerafine,którarozbiłamunałbiebutelkę.
Finnazawołałem.Dajspokój!
Dobrzeodparłaiodsunęłasię,dziękiczemuBykmiałgdzie
upaść.Założyłaręcenapiersi.Jakchceszdorzuciłazszerokim
uśmiechem,kierującwzroknacośzamoimiplecami.Tymrazem
wczaszkęmocnotrafiłamnienogaodkrzesła.Otrząsnąłemsięjak
mokrypies,uchyliłemprzedBykiem,któregoSanterszerokimłukiem
rzuciłnademną,chwyciłemtypaznogąodkrzesłaiusłyszałem
perlistyśmiechSerafine.Typkopnął.
Ateraz?spytałaizrobiłaunikprzedkubkiem,którypoleciał
wjejstronę.Obokroztrzaskałsięnakawałkistół,kiedyzkwikiem
wylądowałnanimjakiśByk.Gość,któregotrzymałem,znowu
próbowałmnieuderzyć.Sądzącposzerokimuśmiechunajegogębie,
wciążmusiępodobało.Zzaplecówdobiegałobłaganiekarczmarza,
apotemtrafiłamniewgłowębutelka.
Ach,wdupietamzawołałemdoSerafine,czując,jakzakołnierz
spływamiwino.Podniosłemgościairzuciłemgonadwóchinnych
Byków,żebycałątrójkąwymieśćkolejnystół.Czasami…
człowiek…musi!
Zabawatrwałazpółdziesiątejczęściświecy,gdydrzwiizby
otworzyłysięidośrodkawpadłtenetBykówzpałkami.
Zdumiewające,jakmożnabyłodokonaćtakichspustoszeńwtak
krótkimczasie.
ZaledwiechwilępóźniejSanter,Serafine,Fefreijastaliśmy
wszereguzpozostałymiBykami,wysłuchując,jakporucznikstraży
wokrągłychzdaniachtłumaczyłnam,cosądziotym,cosięstało.
Wzaskakującysposóbłączyłprzytymkwestiępochodzeniaobecnych
zhonoremimperiumilegionów.Wnajłagodniejszymzepitetów
porównałnasdokaraluchów.Tobyłoistneobjawienie,nigdyjeszcze
niemiałemokazjisłuchaćtaksoczystejibarwnejreprymendy.Nasam