Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
płakać,pomyśllepiejojakiejśładnejmini,którą
mogłabyśzałożyćjutro,żebyzwracaćnasiebieuwagę
facetów.Jaktomówiłamojaświętejpamięcibabcia:
dobresamonaciebiezniebaniespadnie.
Juliaspróbowałasobiewyobrazić,jakprzychodzi
dopracywminispódniczce,imimowolnieuniosła
kugórzekącikiust.
–Niewiemtylko,czytospodobałobysięmojej
szefowej.
–Pallichozprzełożonymi,liczysiętwojeszczęście.
–Możeitak,alechybawolębyćsingielkązdobrą
pracąniżsamotnąbezrobotną.
Olaroześmiałasięgłośno.
–Możeiracja,aletoświadczytylkoojedynym.
–Comasznamyśli?
–Żezawszemogłobyćgorzej–stwierdziła,aJulia
popatrzyłananiąwymownie.
–Tytonaprawdęwiesz,jakczłowiekapocieszyć.
–Robię,comogę.–Olaprzysunęłasiębliżejiobjęła
jąmocno.–Wiem,żecismutno,alejestempewna,
żeniedługopojawisięwtwoimżyciuporządny
mężczyzna,zktórymbędzieszmogłazałożyćrodzinę.Kto
wie,możejużjest?Czasamiszukamyszczęściadaleko,
aonojestbliżej,niżmoglibyśmyprzypuszczać
–powiedziała,aJuliazamknęłaoczy,proszącwmyślach,
żebyprzyjaciółkamiałarację.