Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział3
PodczasgdyMakszmagałsięzkataremiprzeszukiwał
internet,Juliadopierobyławdrodzedopracy.Zaczynała
zmianęodziewiątej,alewyglądałonato,żepierwszyraz
zaliczyspóźnienie.Obwiązanagrubymszalikiem
iwzimowympłaszczu,chociażpowinnajużwchodzić
dohotelu,staławzatłoczonymautobusie,któryjak
nazłośćutknąłwkorku.Wdodatkuzbolącymokiem
przyczynąjejwszystkichdzisiejszychproblemów.
Chociażmożetoraczejichskutek?
WczorajpopowrocieodOlijeszczedługopłakała,
dlategospodziewałasię,żepoprzebudzeniubędziemiała
spuchniętepowieki,aleewidentnieranocośbyłonietak.
Bolałooko,adotegomiaławrażenie,żecośutkwiło
podpowiekąiuwieraodśrodkawczasiemrugania.
Przerażonaposzładołazienkiistanęłaprzedlustrem.Tak,
jaksięspodziewałamiałaprzekrwionągałkęoczną.
Uznała,żepodpowiekązgromadziłysięresztkimakijażu
albojakiśpaproszek,któryprzeszkadza.Jednakgdy
dokładnieobejrzałaokowlusterku,dostrzegła
nawewnętrznejstroniepowiekimaleńkiguzek.
Niechtoszlag!zaklęławmyślach.Wtejsytuacjijak
nicbędziemusiałapójśćdookulisty.
Zdenerwowanaprzyjrzałasięswojemuodbiciu.
Poprzepłakanejnocyizbolącym,zaczerwienionym
okiemwyglądałajaksiedemnieszczęść.Zamiastładnej
fryzurymiałanagłowiegniazdo,apodoczamisińce
iworki.
Nicdziwnego,żejestemsama,pomyślała.Ktochciałby